Na krótko przed wyborami samorządowymi samorząd województwa dolnośląskiego ponownie zadeklarował chęć przejęcia odcinków 22 linii kolejowych.
22 trasy, na które wskazuje członek zarządu województwa Jerzy Michalak, są dziś nieeksploatowane w ruchu pasażerskim. Zarząd chciałby je przejąć i uzyskał w tym względzie wsparcie wielu radnych wojewódzkich, m.in. Patryka Wilda, Juliana Golaka, a także burmistrza Karpacza Radosława Jęcka i sekretarza Złotoryi Włodzimierza Bajońskiego.
Patryk Wild: Szansa na powrót kolei na 225 tysięcy Dolnoślązaków– Chcemy wyremontować te linie i ponownie je wykorzystywać. Mamy najlepszego w Polsce przewoźnika regionalnego – Koleje Dolnośląskie, który znakomicie się rozwija i tylko w 2017 roku przewiózł blisko 10 mln pasażerów. Ta liczba z roku na rok rośnie i to jest najlepszy dowód na to, że koleje powinny rozszerzać swoją ofertę, bo takie są oczekiwania i potrzeby mieszkańców – mówił po czwartkowej konferencji prasowej marszałek Cezary Przybylski.
– Nowo przejęte linie będą uzupełnieniem dla obecnie funkcjonującej sieci w obszarach o dużym potencjalne przewozowym w ruchu regionalnym. Są to też linie o charakterze lokalnym służące obsłudze wielu dolnośląskich miast dziś zupełnie pozbawionych kolei. Korzystać z nich będą mogli przewoźnicy towarowi zwłaszcza producenci kruszyw, ale również turyści. Przejęcie kolejnych linii pozwoli na uruchomienie przewozów kolejowych dla ponad 225 tysięcy Dolnoślązaków – wyjaśnia radny wojewódzki Patryk Wild.
Przekazanie linii kolejowych? Tak, ale bez torówDolnośląski marszałek Cezary Przybylski mówi, że dotychczasowe doświadczenia związane z przejęciem linii 326 Wrocław Zakrzów – Trzebnica (PKP chciały tę linię zlikwidować) oraz 311 Szklarska Poręba Górna – granica państwa są dobre i że Dolnośląska Służba Dróg i Kolei bardzo dobrze wywiązuje się z ich utrzymania, robiąc to taniej i tak samo skutecznie jak PKP PLK. DSDiK jest więc gotowa do przejęcia kolejnych odcinków. Jest jednak poważny problem: PKP PLK i PKP SA nie spieszy się z przekazaniem majątku samorządom i czyni to niechętnie. W ostatnim czasie do takiego precedensu
doszło w Lubuskiem, tam jednak samorząd w śladzie linii kolejowej otrzyma wyłącznie nasypy, na których planuje budowę ścieżek rowerowych.
Przykład? Pomimo
deklaracji PKP SA z lutego 2018, że zarządca infrastruktury (w tym wypadku nieużywanej i zaniedbanej) robi wszystko, by przekazanie w ręce samorządu krótkiego odcinka Dzierżoniów – Bielawa (linia 341) miało miejsce jak najszybciej, do dziś do tego nie doszło.
To kolejna deklaracjaWarto przypomnieć, że w połowie 2016 roku dolnośląski samorząd podjął stosowną uchwałę dotyczącą woli przejęcia linii kolejowych, w zakresie
podobnym jak obecnie. Zdaniem województwa nie udało się ich przejąć z uwagi na postawę spółek z Grupy PKP. Wymiernym skutkiem takich deklaracji jest jednak to, że torów, którymi zainteresowany jest samorząd, po prostu się nie likwiduje.