Wieloletnie starania branży kolejowej o to, by na dworcach można było sprzedawać alkohol – tak jak np. na stacjach benzynowych czy lotniskach – mogą wreszcie zakończyć się sukcesem. W sejmie jest już projekt zmiany przepisów w tej sprawie.
Jak
informuje Patryk Słowik z Wirtualnej Polski, posłowie chcą zmienić przepisy Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Jak czytamy, zdaniem posłów są one zbyt restrykcyjne, przez co narażają przedsiębiorców na nieuzasadnione ograniczenie zysków. Dziś jest tak, że pasażer może wypić piwo lub napój alkoholowy o zawartości do 4,5 proc. (np. cydr) w wagonie restauracyjnym pociągu. Zarazem nie można się napić w lokalach gastronomicznych w budynkach dworcowych – te bowiem objęte są zakazem sprzedaży wszelkiego alkoholu.
Co najmniej piwko, a może więcej
W efekcie pasażerowie, którzy chcą wypić alkohol, albo czekają aż wsiądą do pociągu, albo – jeśli mają dużo czasu do odjazdu – wychodzą z terenu dworca i idą do lokalu nieobjętego zakazem. Projekt nowelizacji ustawy ma to zmienić i dopuścić sprzedaż lekkiego alkoholu także w dworcowych knajpach – zarówno na dworcach kolejowych, jak i autobusowych – czytamy.
"Projektowana zmiana jest likwidacją prawnego reliktu, zmniejszy ograniczenie wolności działalności gospodarczej, zwiększy natomiast atrakcyjność, a tym samym zainteresowanie prowadzeniem działalności gospodarczej w budynkach dworców, przez co przyczyni się również do większych wpływów z tytułu podatków dochodowych" – wskazano w uzasadnieniu, dodając, że możliwa jest dalsza liberalizacja przepisów.
Branża apelowała o to od lat
O zmianę niekorzystnych dla kolei przepisów
kolej apelowała od kilkunastu lat. – Zakaz sprzedaży odstrasza najemców. Widzimy, zwłaszcza po pandemii, jak
wiele mamy pustej powierzchni na dworcach, a przecież musi ona na siebie zarabiać. W 2008 roku zgłosiłem do sejmowej Komisji Przyjazne Państwo likwidację zakazu sprzedaży alkoholu w pociągach. Straszono, że „zwiększy się liczba morderstw” w pociągach, a przecież w międzynarodowych, w tym także nocnych, mimo pełnej sprzedaży alkoholu żadne takie rzeczy nie miały miejsca. Kompromis polegający na sprzedaży napojów do 4,5% także należy w końcu znieść i dopuścić pełną sprzedaż w wagonach gastronomicznych – nie ma wątpliwości Adrian Furgalski, przewodniczący Railway Business Forum.
Projekt pozytywnie ocenia również Paulina Matysiak z zarządu Lewicy Razem i to mimo tego, że zdaniem tej partii alkohol w Polsce już teraz zbyt łatwo kupić. – Zacznijmy od tego, że pojedyncza zmiana w Ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, bez zmiany innych przepisów, to nie jest najlepszy pomysł. Ta ustawa wymaga nowelizacji i potrzebne jest wprowadzenie rozwiązań, które będą służyć obywatelom – mówi Matysiak.
Jej zdaniem sprzedaż alkoholu w restauracjach czy lokalach na dworcach powinna być możliwa. – Obecnie piwo można wypić w Warsie, ale już nie w restauracji na dworcu. Przepisy w tym zakresie faktycznie nie są spójne. Nikogo nie dziwi, że na lotnisku przed lotem możemy wypić piwo – lokale i restauracje tam funkcjonują i są odwiedzane przez pasażerów – zwraca uwagę posłanka, dodając, że widzi potencjał, jeśli chodzi o nowe podmioty i miejsca, które po wejściu w życie tych przepisów chętniej mogą wynająć przestrzeń na polskich dworcach.
Jej zdaniem jednocześnie ze zmianą dotyczącą dworców trzeba zająć się problemem alkoholizmu. – Rząd nie ma woli, by uszczelniać np. przepisy dotyczące nielegalnej reklamy alkoholu w Internecie – wystarczy przejrzeć jakiekolwiek medium społecznościowe i zobaczyć, ile alkoholu reklamują celebryci i influencerzy. Biorąc pod uwagę fakt, że co piętnasty Polak pije szkodliwie, potrzebne są naprawdę zmiany i poważne podejście do problemu – podsumowuje.