– Jeżeli potwierdzi się kolejne zwiększenie finansowania dróg, to w kategorii powiększania programów będziemy mieli do czynienia z proporcją 20 do 1 na niekorzyść kolei – w taki sposób Marita Szustak, prezes Izby Gospodarczej Transportu Lądowego komentuje zapowiedź zwiększenia budżetu na drogi o 2,6 mld zł. - Na niedawnym targach Trako rozmowy na temat finansowania kolei kończyły się krótko: kasy nie ma - dodaje Adrian Furgalski, przewodniczący Railway Business Forum.
Jak informowaliśmy w poniedziałek na łamach portalu RynekInfrastruktury.pl, rząd planuje zwiększenie budżetu Rządowego programu budowy dróg krajowych do roku 2030 o 2,6 mld zł. Dodatkowe 100 mln zł trafi na program obwodnicowy. Środki te mają być przeznaczone na zabezpieczenie dodatkowych kosztów związanych ze wzrostem cen, który wystąpił po wybuchu wojny na Ukrainie. Jak wynika z oficjalnych rządowych informacji, zmiana finansowa w programie drogowym ma być przyjęta przez Radę Ministrów jeszcze w tym kwartale, a więc najpewniej na najbliższym posiedzeniu rządu.
To bardzo dobra informacja dla drogowców, gdyż otwiera możliwość zwiększenia maksymalnego poziomu waloryzacji do 20 proc. o co branża od pewnego czasu apeluje wskazując, że dotychczasowe rozwiązania są niewystarczające. Ale od razu nasuwa się pytanie: co z koleją?
– Jeżeli potwierdzi się kolejne zwiększenie finansowania dróg, to w kategorii powiększania programów będziemy mieli do czynienia z proporcją 20 do 1 na niekorzyść kolei – mówi Marita Szustak, prezes IGTL. Przypomina, że PBDK już raz był zwiększony o kwotę 2,4 mld zł wskutek czego wiosną tego roku podpisane zostały aneksy zwiększające limit waloryzacji z 5 do 10 proc. – Jednocześnie sektor budownictwa kolejowego otrzymał łącznie 240 mln zł dodatkowych środków, a aneksowanie umów do limitu 10 proc. waloryzacji ma charakter incydentalny i następuje z ogromnym opóźnieniem – mówi Marita Szustak.
Szefowa organizacji zrzeszających firmy z branży kolejowej uważa, że to wyraz lekceważenia tego sektora. – Minister Infrastruktury i cały rząd jednoznacznie pokazali, że zupełnie ignorują potrzeby infrastruktury kolejowej, mimo naszych apeli, wystąpień czy bezpośrednich rozmów. Deklaracje o wysokim priorytecie kolei to puste słowa i mamy tego kolejny namacalny dowód – mówi dobitnie.
– Trudno przyjąć założenie, że wojna w Ukrainie i związany z tym bezprecedensowy wzrost kosztów budowy, przy jednoczesnym braku stabilnego, niezależnego od środków z UE finansowania inwestycji kolejowych nie odbiły się negatywnie również na producentach materiałów i firmach realizujących inwestycje kolejowe, a kontrakty kolejowe są rentowne – mówi Marita Szustak.
Przypomina przy tym, że IGTL i RBF
przygotowały wspólnie projekt ustawy o Funduszu Kolejowym i oficjalnie przekazały go w kwietniu tego roku do resortu infrastruktury, skąd miał trafić do resortu odpowiedzialnego za finanse. Projekt zawierał propozycje, które skutkowałyby zapewnieniem stabilnych źródeł finansowania kolei, na podobnych zasadach, jak ma to miejsce w przypadku inwestycji drogowych. Do dziś jednak nie doczekano się żadnej reakcji ani ze strony Ministerstwa Infrastruktury, ani Ministerstwa Finansów.
– Branża kolejowa przeżywa kryzys niespotykany na taką skalę od lat! Wiele firm jest na skraju bankructwa. Z wielką nadzieją przyjęliśmy informację o przyjęciu nowego KPK. Liczyliśmy na odblokowanie możliwości zawierania nowych kontraktów i dynamiczne podpisywanie aneksów waloryzacyjnych. Niestety minął już kolejny miesiąc i nic się w sektorze kolejowym nie zmieniło. Dlaczego rząd ratuje tylko firmy budujące drogi? Trudno to nawet skomentować a co dopiero zrozumieć – podsumowuje Marita Szustak.
W podobnym tonie wypowiada się Adrian Furgalski, przewodniczący Railway Business Forum i prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Swoją reakcję na informacje dotyczące planów dofinansowania dróg opisuje tak: - Zrobiło mi się po ludzku przykro. Zwłaszcza po dopiero co zakończonych targach Trako gdzie rozmowy na temat finansowania kolei kończyły się krótko: kasy nie ma - mówi Adrian Furgalski. Dodaje, że nie chodzi o to, by sprawiedliwie równać w dół. – Ja absolutnie nie chcę zabierać tej kolejnej waloryzacji firmom drogowym, bo wzrost kosztów nie jest wymysłem, ale ma pokrycie w konkretnych cenach i stawkach a wszystko to można sprawdzić. I ta waloryzacja im się należy. Problem polega na tym, że kolejny raz czujemy się jak żebracy chodzący po prośbie od resortu do resortu, jeżeli rzecz jasna w ogóle ktoś ma czas na spotkanie albo spotkanie nie jest zbiorem ogólników – wyjaśnia.
Jak mówi, branża traci cierpliwość w czekaniu na środki i na równe traktowanie kolei. – Możemy dalej występować w roli żebrzącego o pieniądze dla kolei, ale cierpliwość przedsiębiorców się kończy, kiedy widzą tę nierównowagę w traktowaniu branży. Większego finansowania ze środków krajowych nie ma. Pieniędzy europejskich nie ma. Waloryzacji kontraktów kolejowych przeprowadzonej rzetelnie też nie. Są za to hasła o kolei jako priorytecie. Bez żartów! – mówi prezes ZDG TOR.