Kilka pociągów Kolei Śląskich między stacjami Katowice Szopienice Południowe a Dąbrowa Górnicza Ząbkowice kursuje objazdem z pominięciem stacji Dąbrowa Górnicza Południowa.
O sprawie
pisze Dziennik Zachodni. W Dąbrowie Górniczej
ruszyła wspólna inwestycja PKP PLK i miasta warta 38 mln zł. Z tego powodu ruch między stacjami Dąbrowa Górnicza a Dąbrowa Górnicza Ząbkowice prowadzony jest tylko po jednym torze; część pociągów skierowano objazdem od Katowic Szopienic przez Sosnowiec Południowy, Sosnowiec Dańdówkę, posterunek Dorota i stację Dąbrowa Górnicza Południowa do Dąbrowy Górniczej Ząbkowic. Na odcinku pociągi Kolei Śląskich mają postoje w Sosnowcu Południowym i w Sosnowcu Dańdówce ale nie na stacji Dąbrowa Górnicza Południowa. Jak zaznacza gazeta, stacja przeszła niedawno remont i jest tutaj peron przystosowany do obsługi podróżnych, ale nie zatrzymuje się tu żaden pociąg.
Tomasz Musioł, rzecznik Kolei Śląskich informuje że nie udało się jednak uzyskać jednolitej trasy dla wszystkich pociągów podczas prac - albo przez Sosnowiec Południowy albo przez Mysłowice. - Dodatkową trudnością był fakt, że część pociągów jadących okrężnie jedzie od i do Częstochowy, gdzie PLK również prowadzi bardzo zaawansowane prace, a ruch odbywa się po jednym torze. Czas przejazdu na odcinku Dąbrowa Górnicza Ząbkowice - Katowice bez utrudnień waha się w granicach 25-29 minut. Linia objazdowa przez Mysłowice zajmuje od 33 do 36 minut, natomiast przez Sosnowiec Południowy od 34 do 48 minut (łącznie z czasem zatrzymań w Sosnowcu Południowym i Sosnowcu Dańdówce, czy krzyżowaniami z innymi pociągami). W przypadku wstawienia dodatkowego postoju na stacji Dąbrowa Górnicza Południowa czas przejazdu wydłużyłby się o około 1,5 minuty, co w kilku przypadkach powodowałoby brak możliwości wjazdu do Katowic na pożądaną godzinę i analogicznie w kierunku przeciwnym - tłumaczy rzecznik.
Zdaniem Kolei Śląskich, te ograniczenia powodują, że rozkład jazdy uwzględniłby tylko kilka zatrzymań bez zbudowania sensownej oferty dla pasażerów. Ewentualną decyzję o tym, jak sytuacja może wyglądać w przyszłości, podejmie Urząd Marszałkowski - podsumowuje Dziennik Zachodni.