Pieniądze z Funduszu Odbudowy mają jak najszybciej pomóc w gospodarczym restarcie kraju - poinformowało Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Część z tych pieniędzy ma zostać przeznaczona na rozwój kolei. I bardzo dobrze - pisze Wojciech Dinges, były prezes Kolei Śląskich, wiceprezes stowarzyszenia Kolej na Śląsk.
W ramach Funduszu Odbudowy nasz kraj będzie miał do dyspozycji ponad 57 mld euro. Podstawą do sięgnięcia po te środki będzie Krajowy Plan Odbudowy (KPO), który musi przygotować każde państwo. Przygotowanie KPO koordynuje Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR), ale w prace zaangażowane są inne resorty, regiony, interesariusze społeczni, gospodarczy oraz eksperci zewnętrzni.
"Z regulacji unijnych wynika, że Krajowy Plan Odbudowy, musi zostać przedstawiony Komisji Europejskiej do końca kwietnia 2021 roku."- mówi Małgorzata Jarosińska-Jedynak, wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
MFiPR wskazało, że w pierwszym etapie prac nad KPO zebrano propozycje inwestycji od resortów i samorządów. Wpłynęło ponad 1200 wniosków dotyczących różnych dziedzin - 588 nadesłały regiony, a 662 - resorty.
O możliwym zaangażowaniu środków w rozwój infrastruktury kolejowej
napisano już tutaj. Natomiast teraz kilka słów o taborze pasażerskim.
Część z zebranych wniosków, składana przez samorządy województw, będzie dotyczyła zakupu taboru kolejowego. Na przykład Województwo Wielkopolskie złożyło wniosek na zakup 20 sztuk nowych pięcioczłonowych elektrycznych zespołów trakcyjnych, które miałyby obsługiwać ruch regionalny i aglomeracyjny oraz 12 sztuk nowych pojazdów o napędzie wodorowym do obsługi ruchu regionalnego i aglomeracyjnego. Również na terenie Województwa Śląskiego planowany jest zakup taboru pasażerskiego dla rozwoju połączeń w regionie, w tym m.in. do przyszłych połączeń z lotniskiem w Pyrzowicach trasą przez Tarnowskie Góry i Zawiercie, dla połączeń metropolitalnych oraz dla połączeń Katowic z Krakowem. Byłaby to także okazja do wycofania starszych serii pojazdów.
Można założyć, że gdy okaże się, że co najmniej połowa województw w naszym kraju złoży wnioski na tabor kolejowy, a takie założenie nie jest pozbawione przesłanek, to prawie jednocześnie zostanie ogłoszonych kilka przetargów na dostawy taboru kolejowego. Jaki będzie tego rezultat?
Jeśli nie powstaną tzw. grupy zakupowe, tj. wspólne postępowania kilku podmiotów dotyczące zakupu taboru, dzięki którym i seria będzie dłuższa, i cena jednostkowa może być korzystniejsza, to może okazać się, że zrobi się nieciekawie. Ceny taboru mogą pójść w górę. Terminy dostaw mogą być długie, a co za tym idzie - nieszczególnie korzystne dla - publicznych przecież - przewoźników. Wreszcie – rozdrobnienie i zróżnicowanie techniczne wachlarza serii pojazdów na rynku może się jeszcze pogłębić. Wspólne zakupy pojazdów mogłyby zracjonalizować zarówno ceny zakupu, jak i przyszłego – wieloletniego przecież – utrzymania pojazdów czy to przez ich wykonawcę, czy to przez podmioty zewnętrzne, czy to przez operatorów. Koszty zakupu części zamiennych, możliwość wymiany i łączenia pojazdów, wreszcie unifikacja systemu szkolenia i uprawnień (ograniczenie wielu typów taboru) mogłyby sprawić, że koszty ogólne przewoźników kolejowych mogłyby być nieco niższe, niż w przypadku „każdy sobie”.
Przykłady takiego działania już były, chociażby tzw. „południowa grupa zakupowa” województw: śląskiego, małopolskiego, podkarpackiego i świętokrzyskiego, w ramach której w 2014 r. kupiono 19 elektrycznych zespołów trakcyjnych. Dziś skala zakupu mogłaby być nawet o rząd wielkości większa!
Tylko czy ktoś podejmie merytoryczną dyskusję, żeby wystąpić wspólnie? Czy jesteśmy gotowi uczyć się na dotychczasowych sukcesach? Czy województwa będą wolały samodzielnie (i samotnie) zmagać się z odpowiedzią rynku zalanego nagle zamówieniami nie tylko z terenu Polski, ale także innych krajów Europy? Czy nie okaże się, że dla małego zamówienia producentom może się nie opłacać w ogóle brać udziału w przetargu mając w perspektywie kilka innych o dziesięciokrotnie większej skali?
Alternatywą mogłoby być powołanie tzw. poolu taborowego i zakup w ramach KPO dużej liczby pojazdów pod jego auspicjami, jednak z uwzględnieniem oczekiwań przyszłych użytkowników (przewoźników, województw). Tak zakupiony – jednolity technicznie – tabor mógłby być wówczas udostępniany przewoźnikom lub województwom na podstawie długoletnich umów, niewykluczone, że zawierających od razu jego utrzymanie, co również optymalizowałoby działania i koszty poszczególnych operatorów.
Przyszłość pokaże jaką ścieżkę składania wniosków wybiorą polskie podmioty. Natomiast roztropność wskazywałaby przynajmniej na podjęcie wysiłku rozpatrzenia jakiejś opcji wspólnego działania. Opracowania jednolitych i nowoczesnych wymagań. Skorzystania z synergii prowadzącej do wspólnego sukcesu.
A ewentualne malowanie w barwy poszczególnych dysponentów może się różnić. To akurat nie ma w sensie technicznym i finansowym żadnego znaczenia…