Koleje Mazowieckie skupiają się na rozwoju usług dla regionu i liczą na pozytywny efekt modernizacji infrastruktury. Uruchamiane połączenia dalekobieżne to początek konkurencji na rynku przewozów pasażerskich zbudowanej siłami krajowymi. O planach samorządowego przewoźnika opowiada w rozmowie z Rynkiem Kolejowym Dariusz Grajda, wiceprezes Kolei Mazowieckich.
Łukasz Kuś, „Rynek Kolejowy": Ruszył pociąg „Dragon” do Krakowa. Jak Pan ocenia frekwencję w pierwszym dniu nowego połączenia?
Pierwszy raz jechaliśmy do Krakowa, a jest sobota 19 grudnia tuż przed świętami. Zatem frekwencja na poziomie 30 procent, bo tak ją szacujemy, jak na pierwsze uruchomienie pociągu do Krakowa to nie jest zły prognostyk. Zależy nam na tym, aby podróżni skorzystali z tego połączenia tym bardziej, że to oni zdecydują poprzez liczbę podróży, o tym czy pociąg będzie uruchamiany w okresie pozawakacyjnym. Zobaczymy jeszcze, jak sytuacja będzie wyglądała podczas modernizacji. Teraz mamy rozkład jazdy ułożony do 12 marca, a nie wiemy jak będzie później.
Czy planują Państwo połączenia do innych miast oprócz Gdyni i Krakowa?
Na razie nie przewidujemy takich połączeń. Po pierwsze nie mamy wystarczającej liczby taboru, a po drugie jesteśmy przede wszystkim przewoźnikiem samorządowym i mazowieckim. W związku z tym musimy najpierw zapewnić obsługę naszych podróżnych na Mazowszu, a jak widać w naszych wynikach, tych podróżnych z roku na rok przybywa, co w konsekwencji prowadzi do zwiększonego zapotrzebowania na nasze pociągi.
Przygotowywany jest duży projekt modernizacji warszawskiego węzła kolejowego. Jak wpłynie to na kursowanie pociągów Kolei Mazowieckich?
Niestety zawsze jest tak, że najpierw musi być gorzej, żeby później było lepiej. Z niecierpliwością czekamy na te prace, bo liczymy na to, że po modernizacji będziemy mieli naprawdę bardzo profesjonalnie i dobrze czasowo zorganizowany węzeł warszawski, co pozwoli na wprowadzenie cyklicznego rozkładu jazdy na wszystkich liniach, do czego będziemy dążyli. Kiedy nie będzie już prowadzonych prac modernizacyjnych, będziemy starali się aby nasz rozkład jazdy nie zmieniał się co roku, tylko żebyśmy zamawiali u zarządcy infrastruktury co roku taki sam, chyba, że będzie potrzeba zwiększenia liczby pociągów i będą takie możliwości.
Czy planowane są działania na rzecz większej integracji pociągów Kolei Mazowieckich z transportem miejskim w Aglomeracji Warszawskiej?
Na dzisiaj mamy zgodę na podpisanie umowy czteroletniej z ZTM-em i Miastem Stołecznym Warszawa w ramach wspólnego biletu. Czyli do końca 2019 roku będziemy funkcjonowali w takim systemie jak dotychczas i co bardzo ważne, będzie to dotyczyło również linii wołomińskiej. Co się więcej wydarzy dzisiaj trudno przewidzieć. Nastąpiła zmiana polityczna, co być może wpłynie na zmiany ustawowe, regulujące działanie przewoźników kolejowych, ale trudno się na ten temat dzisiaj wypowiadać.
Czy Koleje Mazowieckie planują przygotować nowe propozycje dla pozostałych części województwa?
Rozkład jazdy został uruchomiony 13 grudnia i to co mieliśmy przygotowane, to pojechało, mówiąc żargonem kolejowym. Natomiast bardzo byśmy chcieli jeździć pociągami przyspieszonymi na każdej linii, na której funkcjonujemy, czyli z Radomia, Dęblina, Łukowa, Działdowa, Kutna, Sochaczewa itd. Pociągi przyspieszone na każdej linii to dla nas docelowy wzorzec, ale będzie możliwy dopiero po zakończeniu wszystkich modernizacji. Kiedy te się zakończą, wówczas inaczej będzie wyglądał rozkład jazdy.
Poseł PiS Piotr Król stwierdził w rozmowie z Rynkiem Kolejowym, że rozczłonkowanie przewozów regionalnych pogorszyło ofertę dla mieszkańców miejscowości położonych przy granicy województw. Czy KM rozważają jakieś zmiany na tzw. odcinkach stykowych przy granicach regionów?
Trudno jest mi polemizować z opinią na temat przewozów przy granicach województw. Natomiast jeśli miałbym powiedzieć o ofercie dla mieszkańców województwa mazowieckiego i częściowo łódzkiego, podlaskiego lubelskiego, to jestem przekonany, że akurat taka forma wydzielenia spółki Koleje Mazowieckie z Przewozów Regionalnych jaka nastąpiła w 2004 roku była optymalna. Dzisiaj widać tego efekty. To jest prawie 2 mld zł na inwestycje taborowe. To jest wzrost liczby podróżnych z 40 mln w 2005 r. do 62 milionów w 2014. To wzrost kapitału z 50 tysięcy do pół miliarda. Nastąpił wzrost obrotów spółki, który obecnie wynosi blisko miliard złotych rocznie. My obsługujemy ponad 1300 kilometrów linii kolejowych. Nie jeździmy tylko tam gdzie się opłaca, ale uzupełniamy siatkę połączeń również dla peryferyjnych części województwa mazowieckiego. Taki jest wymierny efekt powołania Kolei Mazowieckich. Teraz jesteśmy na etapie tworzenia przez część województw własnych przewoźników do obsługi konkretnych połączeń. Taką możliwość daje obecne ustawodawstwo. W związku z tym rozumiem, że samorządy regionów, które powołują nowe spółki widzą w tym jasne korzyści. Mam nadzieję że mieszkańcy i władze regionu Mazowsza dostrzegają korzyści wynikające z funkcjonowania samorządowego przewoźnika, a fakt że wyjeżdżamy poza granice województwa w okresie wakacyjnym do Ustki a dziś do Krakowa, pokazuje, że na początku trzeba zadbać o własne podwórko, a po jakimś czasie kiedy firma okrzepnie, przewoźnik regionalny ma możliwość pojechania dalej. Jest to również forma konkurencji na rynku kolei pasażerskich, ale jest to konkurencja krajowa, zbudowana wewnętrznie, która może w najbliższym czasie przynieść pozytywne efekty dla polskich kolei.
Przewozy Regionalne, również próbowały konkurować na rynku, ale wycofały się z większości połączeń Interregio…
Sytuacja w Przewozach Regionalnych jest co najmniej dwuznaczna. Z jednej strony jest to spółka samorządowa, w której każde województwo ma udziały. Na przykład Mazowsze ma blisko 12 proc. udziałów. A z drugiej strony te samorządy, które mają udziały w Przewozach Regionalnych są również właścicielami odrębnych przewoźników. Jak rozumiem, jest to kwestia decyzji politycznych, możliwe, że po drodze coś będzie się zmieniało i czekamy na to co się wydarzy.