Gnieźnieńskie parowozy z końca lat 40. zostaną pocięte. Smutny to koniec "maszyn z duszą", ale są tak zdewastowane, że nie da się ich przywrócić do życia. Nie były też wpisane do rejestru zabytków - pisze Gazeta Wyborcza.
Cztery wraki parowozów Ty43 stoją na torze kolejowym należącym do firmy recyklingowej Stena Polska w Swarzędzu. Przyjechały tam kilka dni temu z Gniezna, gdzie stacjonowały od końca lat 60. Są w fatalnym stanie. Brakuje im wielu elementów, są zniszczone przez wandali. - Jeżeli zostaną pocięte, to w całym kraju takich maszyn zostanie zaledwie siedem - alarmuje Michał Pawełczyk, poznański miłośnik parowozów.
Co się stanie z parowozami-staruszkami? - To, co się musi stać: zostaną przesłane do huty w celu zrobienia nowego produktu z żelaza - odpowiada Andrzej Mikołajczak, dyrektor handlowy Stena Polska.
Pawełczyk mówi jednak, że jeśli parowozy zostały sprzedane na złom, to mogło się to odbyć jedynie po zasięgnięciu opinii wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Określa to wyraźnie wewnętrzny przepis kolejowy - zapewnia. Zarządzenie dyrektora generalnego PKP z 1988 roku mówi, że parowozy, których stan techniczny kwalifikuje je do skreślenia z inwentarza, można złomować po uzyskaniu opinii konserwatora.
Parowozy przejęła utworzona w 2001 roku spółka PKP Cargo. - Specjalne zarządzenie zobowiązywało nas do utworzenia wykazu obiektów techniki i zabytków. Te parowozy nie znalazły się w tym wykazie. Nie miały żadnej wartości - tłumaczy Andrzej Jabłoński, zastępca dyrektora PKP Cargo.
Stojące w Swarzędzu parowozy od kasacji mógłby uchronić jedynie wpis do rejestru zabytków. - Złomowanie wymagałoby wtedy wykreślenia parowozu z rejestru - mówi Jolanta Goszczyńska, zastępca wielkopolskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. Sprawdziliśmy to wczoraj - parowozy te nie są wpisane do rejestru. Nie ma więc dla nich ratunku: czeka je pocięcie i przetopienie.
To parowozy towarowe o konstrukcji niemieckiej, które mogły osiągać prędkość 80 km na godzinę. - Przystosowane były do podboju ZSRR, miały staranną izolację cieplną - twierdzi Michał Pawełczyk, miłośnik parowozów. Miały charakterystyczną zamkniętą budkę maszynistów z jednym oknem z boku. Polacy, wykorzystując części pozostawione przez wycofujących się Niemców, budowali te parowozy do 1949 roku (wyprodukowano ich łącznie 126). Wykorzystywano je jeszcze w 1968 roku. 31 takich maszyn stało przez ponad 30 lat w Gnieźnie, 27 było ich w Pile.