Pomysł, by w Rzeszowie budować Personal Rapid Transit jest o tyle niezwykły, że stolica Podkarpacia byłaby w tym względzie nowatorem nie tylko na skalę polską, ale światową. PRT to na tyle futurystyczna koncepcja, że mało kto realnie rozważa, by weń zainwestować.
Co to takiego ma w ambitnych planach samorządowców jeździć po Rzeszowie? To rodzaj elektrycznej kolejki poruszającej się po szynie poprowadzonej kilkanaście metrów nad ziemią. Od kolejki monorail (która również miałaby powstać w Rzeszowie) różni się w dwóch istotnych elementach.
Po pierwsze ma charakter indywidualny. Podróżuje się w pojedynczych wagonikach, w których mieści się zaledwie kilka osób, rzadko więcej niż cztery. Nie ma pociągów, czy składów. Po drugie PRT nie zatrzymuje się na trasie. Pasażer wchodząc do wagonika wybiera cel podróży, a system komputerowy wybiera najwygodniejszą i najszybszą trasę i dowozi go tam bez przystanków pośrednich.
Entuzjaści PRT zaletami tego środka transportu sypią jak z rękawa. Budowa infrastruktury ma kosztować dużo mniej niż budowa autostrady, czy linii tramwajowej. Koszt ocenia się na ok. 4 mln euro za kilometr (licząc koszt budowy toru i pojazdów). Samo użytkowanie ma być ekonomiczne. Wagonik, korzystający z energii pobieranej z szyny, zużywa jej cztery razy mniej niż samochód. Nie zanieczyszcza środowiska.
PRT jest w teorii bardzo wygodne, bo korzystanie z wagoników ma być intuicyjne, w czasie jazdy pasażer nie ma zajętych rąk, a sam wagonik rozwijający prędkość ok. 50 km/h porusza się kilka razy szybciej niż autobus i 2–3 razy szybciej niż samochód w godzinach szczytu. Poza tym w przeciwieństwie do klasycznej komunikacji to nie pasażer czeka na pojazd, ale pojazd czeka na przystanku na pasażera.
Wreszcie podkreślane jest bezpieczeństwo tego środka transportu, zupełnie niekrzyżującego się z chodnikami, ulicami, czy torami kolejowymi. Wagoniki poruszają się po bezkolizyjnych trasach. System dba, by zachowały między sobą bezpieczny dystans. Pojazdy nie mają żadnych zbiorników paliwa. Ponieważ wagonikami jeździłoby najwyżej kilka osób, nie są nawet zachęcającym celem dla terrorystów, co w niektórych miastach świata może mieć istotne znaczenie.
To tylko fragment artykułu. Więcej na stronie Transport-publiczny.pl