Dobre około 35 lat temu w brzeskim klasycznym monofonicznym kinie obejrzałem dwa kapitalne japońskie filmy: „Super Ekspres w niebezpieczeństwie” z roku 1975 (ciekawe czy ktoś go zna) oraz „Godzilla kontra Hedora” (z serii o potworach). Pierwszy to chyba jedyna fabuła z akcją poświęcona serii Shinkansen „0” – to znaczy kultowym, dziś już nie jeżdżącym, 16 wagonowych składom zespołowym z napędem rozproszonym o V max 220 km/h. W istocie były to pierwsze na świecie pociągi dużej prędkości, które rozpoczęły podbój świata przez szybką kolej na linii Tokio – Osaka (1964 rok). Nie muszę Wam mówić, że na film chodziłem kilka razy i za każdym razem miałem ciary od czubka głowy po „ogon”. Od ponad 30 lat nie widziałem już tego filmu – nie wiem czemu nie było go w żadnej (chyba) TV. Jeśli ktoś ma dostęp lub wie, gdzie go zdobyć na video/DVD, uprzejmie poproszę. Same ujęcia Shinkansenów z wewnątrz i z zewnątrz - prócz ciekawej akcji - są tego warte. Dodać muszę, że – zgodnie z obietnicą Wałęsy sprzed ponad 20 lat – będziemy mieć w Polsce drugą Japonię: w 2014 roku na CMK. Czyli 50 lat po Japończykach – zawsze to lepsze niż np. po 100 latach.
Drugi film pokazywał walkę ”dobra” ze „złem”. Dobra była Godzilla, a zła Hedora – ohydny potwór powstały w otmętach oceanu z zanieczyszczeń i wszelkiego ludzkiego syfu. Hedora rosła bardzo szybko, aż stała się niemal dwa razy większa niż Godzilla i zrobił się nie lada problem. Ludzkość japońska musiała pomóc Godzilli, bo ta sama nie miała żadnych szans i w starciu z Hedorą dostawała łomot okrutny. W to wszystko wmieszały się jeszcze inne potwory i było całkiem ciekawie.
Po przeczytania koncepcji „Kolejarza 65” doznałem pewnych skojarzeń. Koncepcja bowiem – nie wiedzieć czemu – nigdy nie została ani proponowana, ani prezentowana przez żadne oficjalne grona – choć jest genialna w swojej „prostocie” i przyznaję, ja na nią nie wpadłem bo zazwyczaj „najciemniej pod latarnią”. Ma swoje wady i zalety jak każda, ale główną zaletą jest bardzo duże skrócenia czasu jazdy na relacji Wrocław – Warszawa przy relatywnie małych kosztach, bez konieczności budowy „Ygreka”.
Po co ten „Ygrek” i komu tak naprawdę jest najbardziej potrzebny? Wrocławiowi, Poznaniowi, Warszawie, a może Łodzi? Takie dywagacje zostawmy sobie na inne okazję. Tak czy inaczej „Ygrek” w opinii politycznej, społecznej, unijnej i rządowej jest tym dobrym projektem (pomijam wyjątki w postaci przeciwnych Mikoli). „Ygrek” zaczyna mi przypominać dobrą Godzillę, która niemal w każdym filmie (a życie to taki film z przydzielonymi rolami) zbawia ludzkość i rozwiązuje wszystkie problemy. Koncepcja Kolejarza 65 ma za to szansę stać się – w odbiorze polityków, ekspertów i niektórych „peelkowców” - taką niechcianą Hedorą, produktem „odpadowym”, który należy zwalczyć w imię cywilizacyjnego dobra ludzkości oraz – co oczywiste – miasta Łodzi centryczności (nie tylko drogowej). Albo zwyczajnie pominąć milczeniem, no chyba że ma się pochodzenie poza łódzkie. Wiem, prowokuję, wolno mi.
Sami oceńcie. To opracowanie jest dłuuugie (dlatego w pdf-ie), ale WARTE spokojnego dokładnego przeczytania i pomyślenia nad ideą. Polecam nie tylko czytelnikom portalu RK, ale także politykom, ministrom, wiceministrom oraz wszelkiej maści ekspertom kolejowym – w tym pracownikom PLK – z zarządem na czele. Jak wiecie sam jestem zwolennikiem budowy „Ygreka” i tak mi zostanie, co w niczym nie przeszkadza, aby prezentować alternatywne koncepcje, szczególnie jeśli one są zwyczajnie tego warte! A w komentarzach możecie sobie poszaleć – nawet próbować zabić wstrętną „Hedorę”, powstałą z alternatywnych otmętów logiki (Łodziaki do boju!) - liczymy na to: ja i Kolejarz 65.