Choć minione dwa lata były dla PKP Intercity trudne, Marek Chraniuk, prezes PKP Intercity, przekonuje, że obecne wyniki zapełnienia składów spółki są bardzo dobre. Zapewnia jednocześnie, że wkrótce osiągnięte będą dalsze wzrosty frekwencji. Mają to umożliwić m.in. duże zakupy taborowe. Szef spółki mówił o tym podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
– Do 2030 r. chcemy osiągnąć poziom 88 mln pasażerów przewiezionych rocznie – mówił w Karpaczu Marek Chraniuk, prezes PKP Intercity. Spółka planuje w tym celu znacząco zwiększyć swoją ofertę: oraca eksploatacyjna, a więc liczba kilometrów przejechanych przez wszystkie pociągi pasażerskie łącznie, ma być dwukrotnie większa niż dziś. Nie byłoby to możliwe bez dużych inwestycji w tabor.
Nie będzie rozwoju bez zakupów taboru i modernizacji infrastruktury Prezes narodowego przewoźnika przekonywał, że zakupy z ostatnich lat już przynoszą efekty. – W te wakacje nie mielibyśmy tak dobrych wyników, gdyby nie wcześniejsze inwestycje – stwierdził, wskazując jednocześnie, że intensywne zakupy są prowadzone od 2017 r. (przypomnijmy, że trzy lata wcześniej PKP Intercity rozpoczęło eksploatację składów Pendolino). W roku 2019 narodowy przewoźnik zrealizował prawie 50 mln podróży. Kolejne dwa lata przyniosły oczywiście spadki związane z pandemią koronawirusa, ale 2022 r. przynosi zdaniem władz przedsiębiorstwa
wyraźne odbicie.
Tego lata zdarzały się bowiem dni, gdy pociągami przewoźnika podróżowało o 70 proc. pasażerów więcej niż w analogicznym dniu roku 2019. – Patrzę więc w przyszłość z optymizmem. Będziemy mieć coraz więcej taboru, coraz więcej linii będzie też oddawanych po modernizacjach – argumentował. Podkreślał, że to właśnie proces remontu infrastruktury pozwolił na przywrócenie kursów do miejscowości, do których pociągi dalekobieżne nie docierały od lat. Przywołał tu odcinek Łuków – Parczew – Lublin czy trasę Hajnówka – Lewki, z której korzystają dziś TLK „Żubr” czy „Biebrza”.
W niepewnych czasach trzeba ryzykować Aktualna strategia taborowa jest rozpisana na okres do roku 2030 i zakłada wydatki na poziomie 27 mld zł. – To są duże liczby, jednak uważam, że warto mieć takie plany i podejmować ryzyko – ocenił Marek Chraniuk. Przekonywał, że przedsiębiorstwo już od kilku lat podejmuje odważne kroki, m.in. przejmując nadzór nad gastronomią pokładową czy powierzając kontrolowanemu przez siebie Warsowi sprzątanie taboru. W oczach prezesa PKP IC pozwoliło to przejść bez dodatkowych komplikacji przez okres pandemii, bo np. ozonowanie składów było w jego opinii tańsze, niż gdyby zlecać je komercyjnym podmiotom zewnętrznym, a kryzys branży restauratorskiej nie wpłynął na np. likwidację wagonów barowych.
Co może stanąć na drodze do osiągnięcia celów wyznaczonych na najbliższe osiem lat? – Dziś nie wiemy, co stanie się za rok czy za miesiąc – mówił prezes PKP IC. Wśród zagrożeń wymienił on konflikt na Ukrainie, inflację odczuwalną zwłaszcza w kontekście cen energii, możliwość przerwania łańcuchów dostaw skutkującą mniejszymi możliwościami producentów taboru czy inne zmiany na rynku taborowym.