Przez ostatnie tygodnie Bułgaria stała przed wizją masowych strajków kolejarzy, które mogłyby zarówno sparaliżować komunikację krajową, jak i spowodować liczne opóźnienia pociągów międzynarodowych. Dziś miał rozpocząć się ogólnokrajowy długoterminowy protest kolejarzy. Do strajku jednak nie doszło dzięki podpisanemu 10 marca (dosłownie na kilka godzin przed planowaną akcją protestacyjną) porozumieniu pomiędzy związkowcami a rządem.
Związkowcy kolejowi zrzeszeni w organizację KNSB mieli wiele zastrzeżeń co do planów rządu odnośnie do kolei. Najistotniejszą jednak kwestią było porozumienie w związku z przewidywanymi zwolnieniami pracowników. Bank Światowy ma udzielić kolejom bułgarskim kredytu na pokrycie wysokich długów, ale jednym z warunków, jakie postawił bank, było zredukowanie załogi przewoźników (BDZ) oraz zarządcy infrastruktury (NKZI) o około 30%, co przekładało się na 7000 osób.
10 marca o godzinie 10:00 związki zawodowe rozpoczęły kolejny strajk ostrzegawczy, w związku z czym 52 spośród 60 pociągów kursujących w tym czasie zostało zatrzymanych. Zmusiło to rząd do ponownego rozpoczęcia rozmów.
Szef związkowców - Valentin Nikifirov zaznaczył, że do porozumienia doszło po 9 godzinach intensywnych rozmów. Dziś rano akcja miała przybrać charakter ogólnokrajowego strajku. Nie są znane wszystkie szczegóły porozumienia. Wiadomo, że rząd nie przeprowadzi masowych zwolnień pracowników zakładów. Zamiast tego umowa zakłada znaczne zmniejszenie pracowników administracji w kolejnictwie. Rząd obiecał także zająć się uregulowaniem zaległych świadczeń socjalnych.
Nikifirov dodał, że zdecydowana większość postulatów związkowców została zapisana w porozumieniu. Zaznaczył jednak, że kolejarze, świadomi trudnej sytuacji finansowej BDZ, także poszli na kompromis w kilku kwestiach.
Gdyby nie doszło do porozumienia pomiędzy kolejarzami a rządem, Bułgaria zostałaby sparaliżowana długoterminowymi, codziennymi strajkami pomiędzy 8:00 a 16:00. Około 80% pracowników NKZI oraz 73% BDZ poparło masowe strajki.