Jak poinformował wiceminister Andrzej Bittel, przed godz. 18:00 PKP PLK osiągnęły porozumienie z podwykonawcami firmy Astaldi. W Parzniewie pod Warszawą protestowało ok. 30 firm budowlanych.
Blokada przejazdu kolejowego przez linie nr 1 i 447 w Parzniewie koło Pruszkowa przez niemal cztery godziny paraliżowała możliwość wjazdu i wyjazdu z Warszawy na południowy-zachód. Efekt potęgowały modernizacje linii nr 8 i E20. Odwołano kilkadziesiąt pociągów, wtórne opóźnienia trwały do wieczora. Protest
relacjonowaliśmy tutaj.
Ruch został wznowiony o 14:01. Wtedy rozpoczęły się rozmowy podwykonawców z zarządem PKP PLK w starostwie powiatowym w Pruszkowie. Odpowiedzialny za kolej wiceminister Andrzej Bittel ok. godz. 18:00 poinformował o zakończeniu negocjacji. W rozmowie z dziennikarzami podkreślał, że PLK nie ustąpiła, a "obie strony lepiej zrozumiały swoje wzajemne potrzeby i przejrzały jeszcze raz dostępne rozwiązania".
Jednocześnie wiceminister bardzo mocno akcentował to, że protest nie został oficjalnie zgłoszony, w związku z czym zablokowanie przejazdu kolejowego było działaniem zagrażającym bezpieczeństwu. Nie wykluczył, że podwykonawcom powinny zostać z tego powodu postawione zarzuty.
Wbrew wcześniejszym informacjom PKP PLK, w proteście nie brało udział kilka firm, a około trzydziestu. Jak powiedział "Rynkowi Kolejowemu" prezes PLK Ireneusz Merchel, zgodnie z porozumieniem, z każdą z tych firm PKP PLK spotka się indywidualnie, by omówić jej przypadek. Zarządca infrastruktury nie wyklucza, że wypłaci kolejne pieniądze jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. W przypadku kwot, które pomimo tych działań pozostaną sporne, zostanie w styczniu uruchomiony proces mediacji.
Inaczej sprawę przedstawia money.pl. Jak czytamy, protestujący nie zamierzają blokować dalej torów, choć wcale nie doszło do porozumienia z przedstawicielami PLK. Zapowiadają, że jeśli do niego nie dojdzie, to przed świętami wrócą na tory, by zatrzymać ruch pociągów.