Białoruscy przeciwnicy reżimu Łukaszenki utrudniają ruch pociągów z zaopatrzeniem dla rosyjskich wojsk atakujących Ukrainę – informuje niezależna telewizja Biełsat. Zdaniem jej informatorów zatrzymano nawet 90% (!) pociągów wojskowych, a działania te w dużym stopniu przyczyniły się do uratowania Kijowa przed zdobyciem.
Dywersja białoruskich opozycjonistów
polega na punktowym niszczeniu elementów infrastruktury kolejowej, takich jak szafy aparatowe, elektroniczne urządzenia sterowania ruchem, przejazdy i punkty kontrolne. Pierwsza taka akcja miała miejsce już 2 dni po rosyjskiej agresji – 26 lutego. Do tego dochodzą prostsze działania – takie jak rozpalanie na torach ognisk i
ataki cybernetyczne.
Bitwa o białoruskie tory
Akcje są planowane w taki sposób, by spowolnić ruch pociągów wojskowych lub wymusić skierowanie ich dalekimi objazdami, nie powodując jednocześnie zagrożenia dla pociągów pasażerskich i ludności cywilnej. Z tego powodu nie planuje się np. wykolejania pociągów. Dziennikarze Biełsatu nazywają te działania „kolejową wojną”, „kolejową partyzantką” lub „bitwą o tory”.
Według informacji m. in. Antona Motolki, cenionego aktywisty współpracującego ze Swietłaną Cichanouską, dywersantom udało się poważnie zakłócić ruch pociągów na zapleczu ofensywy na Kijów i Czernihów. Szacunki mówią o zablokowaniu w ten sposób nawet 90% pociągów z zaopatrzeniem dla rosyjskiej armii. Z pewnością było to znaczącym wsparciem ukraińskiego wysiłku obronnego.
Białoruskie służby torturują kolejarzy
Inną formą działalności przeciw agresorowi jest działalność wywiadowcza. W komunikatorze internetowym Telegram działa kanał, poprzez który Białorusini mogą anonimowo zgłaszać informacje o przemieszczeniach rosyjskich oddziałów, poruszających się koleją, drogami lub samolotami. Część z tych informacji jest przekazywana ukraińskiemu dowództwu, inne zaś są gromadzone dla potrzeb przyszłych procesów i rozliczania zbrodni wojennych.
Niestety, działalność dywersantów jest dla nich bardzo ryzykowna. Służby reżimu
zatrzymały podczas akcji już ponad 60 osób, czasami stosując podczas obław odpowiedzialność zbiorową. Aby sterroryzować społeczeństwo, funkcjonariusze poddają niektórych z zatrzymanych torturom, przestrzeliwując im kolana (m. in. na początku kwietnia pod Osipowiczami). Według rozmówcy Biełsatu Białorusini nie dali się jednak zastraszyć i nadal aktywnie informują o ruchach rosyjskich oddziałów.