Dwa największe związki zawodowe w belgijskich kolejach SNCB zapowiedziały 24-godzinny strajk generalny na kolei w przeddzień długiego majowego weekendu. Związkowcy domagają się podwyżek płac.
Strajk ma trwać od godziny 22.00 we wtorek 29 kwietnia do 22.00 w środę 30 kwietnia. Tymczasem wielu Belgów planuje wyjazdy poza dom na przedłużony weekend z okazji 1 maja i wyjątkowo wolnego od pracy 2 maja. Organizacje konsumenckie ostro zaprotestowały przeciwko planowanej dacie strajku.
Dyrekcja SNCB zaproponowała pracownikom podwyżkę w średniej wysokości 250 euro brutto rocznie przez najbliższe trzy lata.
To, zdaniem związkowców, "nie spełnia uprawnionych oczekiwań pracowników, wziąwszy pod uwagę ich wysiłki na rzecz zwiększenia wydajności i elastyczności pracy" - głosi komunikat centrali związkowej CGSP.
- Brak równowagi między tym, co SNCB proponuje, a tym, czego żąda w zamian - powiedział sekretarz generalny CGSP Jos Digneffe.
Związkowcy liczą, że zapowiedź strajku skłoni dyrekcję do dalszych rozmów płacowych, ale na razie nie zaplanowano żadnych spotkań.
Jeśli strajk dojdzie do skutku, zakłócone będą połączenia międzynarodowe, w tym ruch superszybkich pociągów Thalys z Brukseli do Paryża i Eurostar z Brukseli do Londynu, a także liczne połączenia z Holandią, Luksemburgiem i Niemcami.
W związku z coraz wyższą inflacją spadek siły nabywczej płac jest teraz głównym tematem debaty społecznej i negocjacji związkowców z pracodawcami w wielu krajach Europy Zachodniej, m.in. we Francji, Belgii i Niemczech. Ministrowie finansów krajów UE, podobnie jak Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny, zgodnie przestrzegają jednak przed podwyżkami, ostrzegając przed nakręcaniem spirali inflacji.