– Martwi sytuacja, w której spółka PKP Intercity pasażerów pociągów kwalifikowanych chce pozyskać poprzez pogarszanie oferty realizowanej w ramach służby publicznej – komentuje plany wyrzucenia tanich połączeń z CMK dr Michał Beim.
Przypomnijmy – „Rynek Kolejowy” dotarł do założeń PKP Intercity dotyczących kolejnych rozkładów jazdy. Przewoźnik chciałby wydłużyć czasy przejazdu najtańszych pociągów, by nie konkurowały z ekspresami i Pendolino. – Należy spodziewać się, że zamiast oczekiwanej poprawy statystyk najdroższych pociągów nastąpi spadek liczby klientów w ogóle – – komentuje dr Michał Beim, adiunkt na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu, ekspert Instytutu Sobieskiego w Warszawie. Jak tłumaczy, w pewnej mierze intencje władz spółki można zrozumieć. Dzięki zmodernizowanym przy pomocy funduszy unijnych wagonom już obecnie pociągi jeżdżące pod marką TLK lub IC (nie mylić z EIC czy EIP) oferują komfort wyższy niż połączenia Express Intercity. – Zmartwieniem władz spółki powinno być jednak pytanie, jak uatrakcyjnić ofertę EIC czy EIP, a nie jak zmniejszyć atrakcyjność połączeń TLK lub IC – zaznacza ekspert.
Adiunkt UP przyznaje, że paradoksalnie chęć wydłużenia czasów przejazdów pociągów TLK i IC wnosi jedną pozytywną zmianę. – Na skutek silnej suburbanizacji, coraz więcej podróży odbywa się do miejsc położonych wokół dużych miast. Zatrzymywanie pociągów TLK/IC np. w Swarzędzu przyczyni się do poprawy atrakcyjności – przyznaje. – Obserwując stopniowy zanik połączeń dalekobieżnych można odnieść wrażenie, że ów „innowacyjny charakter” jest właściwie starym, znanym w transporcie publicznym rozwiązaniem: redukować kursy, odstraszać pasażerów, zwiększać dotację. Efekt jest zawsze ten sam: upadek transportu publicznego – podsumowuje.
– Pracę eksploatacyjną pociągów służby publicznej można wyliczyć chociażby na podstawie rozkładów jazdy. Ogólna kwota dotacji rocznej jest znana, co więcej figuruje w budżecie. Chciałbym zwrócić się na łamach „Rynku Kolejowego” do Czytelników o rzetelną analizę rozkładów jazdy i wyliczenie dotacji do pociągów służby publicznej. Kolekcjonowane przez lata historyczne rozkłady jazdy mogą okazać się ważne dla dyskusji o przyszłości kolei w Polsce – apeluje dr Michał Beim.