Kierownictwo MPK Wrocław zapowiada restrukturyzację spółki i zmiany, które spowodują, że będzie nam się lepiej jeździło miejskimi tramwajami i autobusami. W planach jest również likwidacja dwóch zajezdni: na Biskupinie i przy ul. Grabiszyńskiej
MPK ma być bardziej komfortowe dla pasażerów. Część pracowników zajmie się więc usuwaniem skutków wandalizmu. Na przełomie tego i przyszłego roku w zajezdni przy ul. Powstańców Śląskich powstanie pierwsza we Wrocławiu myjnia dla tramwajów. - Chcemy, by w nowej myjni tabor z tamtejszej zajezdni myty był co drugi dzień, a wszystkie pozostałe tramwaje co najmniej raz w tygodniu powiedział "Gazecie Wyborczej" Władysław Smyk, prezes MPK.
Oprócz tego MPK ma obniżyć koszty. Miasto obecnie pokrywa 60 procent wpływów spółki, a pozostałe 40% pochodzi z biletów. Władze Wrocławia chcą odwrócić te proporcje, stąd podwyżka cen biletów i kolejne zmiany w MPK, które mają obniżyc koszty funkcjonowania wynoszące 310 mln złotych rocznie. Połowa z tych pieniędzy idzie na pensje dla pracowników (średnio po prawie 4,2 tys. zł miesięcznie). W zeszłym roku zostały zwolnione lub odeszły na emerytury 94 osoby. Zostało 2287, a docelowo ma być 2200. Jak tłumaczy prezes Smyk, kolejnych zwolnień grupowych nie będzie, ale zmieni się struktura zatrudnienia. W firmie brakuje bowiem 45-50 motorniczych i kierowców autobusów, za dużo jest natomiast pracowników administracji oraz zaplecza technicznego, którzy zajmują się naprawianiem taboru. Część osób zostanie więc przekwalifikowana, a część odejdzie na emerytury - pisze "Gazeta Wyborcza".
Zostaną też zlikwidowane dwie zajezdnie: przy ul. Wróblewskiego na Biskupinie i przy ul. Grabiszyńskiej. W sumie zmiany mają dać 20 mln złotych oszczędności rocznie.
Więcej