Ministerstwo Infrastruktury na razie nie będzie rozpatrywało wniosku Lotos Kolej o złagodzenie przepisów dotyczących manewrów pociągów z materiałami niebezpiecznymi.
Przed miesiącem państwowa spółka Lotos Kolej
publicznie zaapelowała o zmianę przepisów dotyczących prędkości manewrowych przewozu towarów niebezpiecznych. Jak podkreśliła, już od 2017 roku proponuje wprowadzenie konkretnych zmian legislacyjnych, ale bez efektów.
Przedstawiła szereg powodów, dla których jej zdaniem polskie przepisy są zbyt restrykcyjne. Podkreśla, że chodzi o maksymalne prędkości, które byłyby dostosowywane do otoczenia zewnętrznego, uwzględniając posiadane zabezpieczenia na infrastrukturze.
O zmiany wnioskuje nie tylko Lotos KolejJak udało nam się dowiedzieć, zmiany, które postuluje Lotos Kolej dotarły do Ministerstwa Infrastruktury w czerwcu tego roku. Wniosek o zmianę legislacyjną został przesłany przez Izbę Gospodarczą Transportu Lądowego. – Zagadnienie nie dotyczy wyłącznie Lotos Kolej i było przedmiotem konsultacji wewnętrznych w ramach Izby, z których wynika, że taka propozycja zmiany przepisów byłaby korzystna dla prowadzonej przez naszych członków działalności i nie spowoduje pogorszenia poziomu bezpieczeństwa – poinformowała "Rynek Kolejowy" Katarzyna Jung – Ceranowicz, asystentka zarządu IGTL.
W piśmie skierowanym do wiceministra Bittela, IGTL zaznacza, że obostrzenia obowiązujące w polskim prawie nie są obecne ani w regulaminie międzynarodowego przewozu (RID), ani na rynku słowackim, czeskim czy niemieckim. Jak podkreśla, jazdy manewrowe prowadzone są nierzadko na dystansach wynoszących wiele kilometrów, a zagrożenia przy zachowaniu odpowiednich procedur (np. po zabezpieczonej drodze przebiegu) nie są większe, niż w przypadku jazdy pociągowej. Jak podkreśla, zmiany pozwoliłyby poprawić sytuację ekonomiczną przewoźników i konkurencyjność kolei.
Zdaniem Krzysztofa Baczyńskiego, eksperta Tor-Audytor do tematu należy podejść bardzo ostrożnie, a zwiększenie dopuszczalnej prędkości manewrów mogłoby zostać dozwolone dopiero po spełnieniu określonych warunków technicznych odnośnie konstrukcji układów torowych i stanu ich utrzymania. – Stan techniczny to po prostu nakłady na utrzymanie, a wiele firm szuka tu oszczędności. Prawdopodobieństwo, że źle utrzymywany tor „się rozjedzie” jest tym wyższe, im wyższa jest prędkość jadącego po tym torze składu –tłumaczy ekspert, dodając, że stosowane w Polsce kozły oporowe nie zatrzymają składu towarowego ładownego, jadącego z dużą prędkością.
MI zajmie się sprawą później
Ministerstwo poinformowało "Rynek Kolejowy", że nie będzie się na razie zajmować tą sprawą. – Z uwagi na zaawansowany proces legislacyjny (zakończone uzgodnienia międzyresortowe i konsultacje publiczne) obecnie procedowanej zmiany ww. rozporządzenia w zakresie warunków stosowania sygnału Rp 1 „Baczność”, zaproponowana zmiana nie będzie mogła zostać uwzględniona w ramach bieżącego procesu legislacyjnego. Jej rozpatrzenie na obecnym etapie oznaczałoby konieczność powrotu do początkowego etapu prac legislacyjnych oraz powtórzenia etapu uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych, co odłożyłoby w czasie wdrożenie projektowanej zmiany w przyjętym harmonogramie czasowym. Propozycja dotycząca zmiany § 9 ust. 5 rozporządzenia (we wnioskowanym przez IGTL zakresie) będzie rozpatrzona przy następnej zmianie tego rozporządzenia – poinformowało nas biuro prasowe resortu. To o tyle zaskakująca odpowiedź, że w przypadku ustawy o transporcie kolejowym ministerstwo
prowadzi obecnie aż trzy projekty nowelizacji jednocześnie. W przypadku rozporządzenia nie widzi jednak możliwości jednoczesnych prac nad różnymi zmianami.
Na marginesie warto przypomnieć, że w ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli zaalarmowała, że w latach 2012–2017
ponad dwukrotnie wzrosła liczba ujawnionych naruszeń międzynarodowej umowy dot. przewozu towarów niebezpiecznych (ADR; Polska ratyfikowała ją w 1975 r.) przez przewoźników drogowych. Kontrola nie obejmowała jednak przewozów kolejowych.