Andrzej Adamczyk nie mógł być nieobecny na konferencji prasowej poświęconej przejęciu PKP Energetyki przez państwową spółkę PGE. Minister od początku był orędownikiem renacjonalizacji spółki, która przez ostatnie 7 lat pozostawała w rękach prywatnych.
- Możemy powiedzieć, że historia zatoczyła koło. To wielki dzień dla Polski, dla polskiej kolei – powiedział minister infrastruktury Andrzej Adamczyk podczas konferencji prasowej zorganizowanej w siedzibie PKP Energetyka, która od dziś nazywa się
PGE Energetyka Kolejowa.– Sprzedaży krytycznie ważnej spółki w ręce prywatne to jak wyprzedaż rodowych sreber. Sprzedaż PKP Energetyka była nieodpowiedzialna, skandaliczna. Staraliśmy się przekonać rząd PO, że to wielkie zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego państwa. Podnosiliśmy argumenty specjalistów, ekspertów, że nie można pozbywać się kontroli państwa na dystrybucją energii w sieci. Na nic się to nie zdało – dodał Adamczyk.
– Mogło być, tak, że kontrolę nad spółką sprawowałyby firmy rosyjskie. Chyba tylko Opatrzność Boża sprawiła, że PKP Energetyki nie kupili Rosjanie, bo bylibyśmy w sytuacji nie do pozazdroszczenia – ocenił i zaczął kreślić wizję sprzedaży innych spółek kolejowych, którą jego zdaniem planował rząd dzisiejszej opozycji. Argument wojenny mocno podkreślał też Maciej Małecki, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych.
– Proszę sobie wyobrazić, w jaki sposób dostarczalibyśmy dziś walczącej Ukrainie sprzęt wojskowy, gdyby jej właścicielem był podmiot rosyjski – mówił Małecki i przypomniał, że renacjonalizacja miała miejsce także w przypadku Polskich Kolei Linowych.
– Dziękuję tym, którzy w 2015 starali się nie dopuścić do transakcji, która wówczas nastąpiła. Specjalne podziękowania należą się Krzysztofowi Tchórzewskiemu – dodał Adamczyk.