Temat KDP – zamiast świątecznie zasnąć niczym zimowy misiek w gawrze – rozbłysnął blaskiem big bangu gwiazdy „Super Nowa (k)" - pisze na blogu Robert Wyszyński.
Na dziś nikt już nie wie, czy termin „2030”, to termin:
a) ewentualnego rozpoczęcia PONOWNYCH prac studialnych nad KDP, rezerwacji terenu, wykupów gruntów etc. (bo obecne będą dalece NIEAKTUALNE)
b) ewentualnego rozpoczęcia samej budowy po pracach przygotowawczych w latach 2020 – 2030
c) ewentualnego ZAKOĹCZENIA budowy KDP po budowie w latach 2020 - 2030, jak piszą niektóre gazety.
Super Nowak zabawił się w dalekosiężnego proroka, ale już konkretów przedstawić nie potrafi – wcale mnie to nie dziwi. Potrafi za to obiecać, że „proteza” - wiadomo jaka - będzie miała priorytet (w domyśle: on tę decyzję podjął). Tymczasem jeszcze miesiąc temu, a może dwa, najprawdopodobniej nie miał pojęcia co to takiego „proteza koniecpolska” i KDP. Ale nic to – każdy się uczy, jemu też wolno.
Uzyskanie w relacji Warszawa – Wrocław REALNEGO zapowiadanego czasu jazdy rzędu 3 h 30 min, który byłby akceptowalny przez pasażerów pociągów klasy EIC/Ex, będzie niezwykle trudne, uwzględniając rezerwy, postoje i sytuacje ruchowe. Dlaczego? Podaję przykład, gdyż o jednej z takich sytuacji ruchowych chciałem napisać.
„Icek” goni „kibla”: wężykiem, wężykiem...
Nie wiem czy minister Nowak wie co to takiego „Kibel” oraz co to takiego „Icek”, ale na pewno wiedzą to Czytelnicy tego portalu i bloga KDP, więc wszelkie wyjaśnienia są zbędne. Od nowego rozkładu jazdy na odcinku polskiego „haj spidu” E 30 Wrocław – Opole mamy taką sytuację, że TRZY pociągi klasy EIC / Ex (Ślęża, Korfanty, Odra) na fragmencie trasy Brzeg – Opole ROZKŁADOWO muszą wyprzedzać jazdą RÓWNOLEGŁĄ pociągi klasy Regio, stające na wszystkich przystankach. Niby nic nadzwyczajnego, bo obyczaj ten stosowany jest zarówno na CMK, E 20 - czyli wszędzie tam, gdzie czterostawna dwukierunkowa „esbeelka” zabudowana w obu torach na to pozwala.
Wszystko byłoby fajnie i zgodnie ze sztuką, gdyby pociągi szybkie (będę stosował tę nazwę dla pociągów pseudo szybkich czyli 150-160 km/h, bo szybkich z definicji na razie nie mamy) nie musiały zjeżdżać na tor „przeciwny” – proszę o nie czepanie się nazwy, wszyscy wiedzą o co chodzi. Mało że zjeżdżać: wlec się 40 km/h na głowicach rozjazdowych Brzegu lub Lewina, a potem rozpędzać do 150/160 km/h, po czym ponownie zjechać z toru „przeciwnego” i ponownie zwolnić do 40 km/h na głowicach Dąbrowy Niemodlińskiej lub Opola Zachodniego. Bo kibel musi jechać swoim torem zasadniczym, aby ludziom nie mieszać w głowach i nie narażać na skakanie w ostatniej chwili między peronami, kiedy im kibel znienacka wjedzie na „nieswój” tor. W zasadzie słusznie..., ale...
Razem dla pociągów szybkich daje to wydłużenie czasu jazdy o 3 minuty – a przecież ideą pociągu SZYBKIEGO jest podobno maksymalne skracanie jego czasu jazdy. Ideą może jest, ale nie w Polsce, gdzie ideą jest pierwszeństwo archaicznego kibla nad pociągiem szybkim – oraz spychanie „szybkiego” Icka na tor przeciwny, koniecznie DWA RAZY wężykiem po rozjazdach/głowicach na V = 40 km/h, bo przecież E 30 modernizowana jest i była pod ruch towarowy, a nie haj spidowy. Dodam do tego przykład zeszłoroczny, kiedy to – korzystając z gościny spółki PKP IC – jechałem w kabinie EP 09 pociągiem EC Wawel (dwuczęściowa relacja była na portalu RK) i mieliśmy podobną sytuację pomiędzy Wrocławiem Głównym a Świętą Katarzyną, przez co spóźniony ok. 10 minut EuroCity dodał sobie ok. 3 minuty opóźnienia. Kibel oczywiście śmigał torem „swoim”.
Jak to wobec tego będzie wyglądać na liniach dwutorowych o ruchu MIESZANYM, takich jak E 65 Północ, gdy zaczniemy tamtędy jeździć 180-200 km/h? Strach się bać!
„Angelus” vel „Anioł Pański” się wścieka
I może nad tą polską innowacją (wyższość Kibla na Ickiem) możnaby przejść do porządku dziennego, gdyby nie kilka innych uwarunkowań takich operacji na liniach „szybkich”. Otóż manewr jest – z trudem, bo z trudem – akceptowalny tylko wtedy, jeśli nie wmiesza się w to coś jadącego z przeciwnego kierunku. Co – jak chyba rozumiecie – na linii o tak sporym ruchu jest niczym nadzwyczajnym, a nawet codziennym.
No to popatrzmy w rozkład jazdy. Ranny Ex „Ślęża” w sumie problemu nie ma (prócz wydłużonego czasu jazdy i wleczenia po rozjazdach „czterdziestkowych”), bo akurat o tej porze nic z przeciwka nie jedzie. Pomijam towarówki, bo te zawsze można przytrzymać na torach dodatkowych Opola Zachodniego czy Lewina Brzeskiego (gdzie jest tylko jeden tor dodatkowy – i tylko od północy). Ale już kolejny ekspres „Korfanty” ma problem, choć teoretycznie mieć nie powinien. Otóż rozkładowo z drugiej strony o tej porze w poniedziałki i soboty śmiga dziarski InterRegio „Angelus” z Katowic do Wrocławia. Który jeśli jest punktualny, to śmignie przez Lewin, a zaraz po śmignięciu pojawia się z drugiej stroiny Ex Korfanty, zwalnia do 40 km/h, po czym grzecznie oraz wlecząco (jak przystało na pociąg „szybki”) zjeżdża na tor przeciwny – po czym droga do Opola Zachodniego na wyprzedzanie kibla jest wolna. Żeby było śmieszniej, czasem kibel jest punktualny, a Icek lekko splecowany i – uwaga – wtedy kibel CZEKA przed Opolem Zachodnim, aż Icek grzecznie „czterdziestką” zjedzie sobie przed niego i osiągnie stację Opole Główne. Efekt: i kibel i Icek mają opóźnienie. Pomieszanie z poplątaniem. „Haj spid” po polskiemu, ja bym nazwał: po DZIADOWSKIEMU.
Mało tego... Bowiem jeśli IR „Angelus” vel „Anioł Pański” – nota bene: rasowy kibel – ma spóźnienie, to zaczyna być liniowa degrengolada. Puścić „Anioła Pańskiego” z Opola? No to zablokuje wyprzedzanie Ickowi, a więc go opóźni, bo ten będzie się wlókł za kiblem do Opola po tym samym torze, nie mogąc zjechać na tor „przeciwny” w celu wyprzedzenia – zgroza! Nie puścić? Wtedy z opóźnienia np. 10 lub 15 minut robi się 30 lub 40 minut (sprawdzone organoleptycznie) i „Anioł” się wkurzy – a najbardziej wpienią się na „Anioła” bluzgający pasażerowie, co sam słyszałem. Mówiąc skrótem: IR „Angelus” ma dwie wersje przyjazdu/odjazdu z Brzegu: albo jest hiper punktualny (jak dzisiaj tzn. w piątek 23-ciego), albo jest spóźniony minimum 30-35 minut lub 40 minut. Nie ma pośredniej możliwości. Pytanie: jakim prawem zwykły kibel o 8.23 z Brzegu do Opola nie tylko ma pierwszeństwo (swój tor) przed szybkim Ickiem, ale także ZNACZNIE opóźnia (wraz z tym Ickiem) bratniego anielskiego kibla Interregio, kiedy temu przydarzy się być spóźnionym na wysokości Opole choćby 5-10 minut? Rozumiecie coś z tego? W „katolickiej” Polsce takie rzeczy? Bo ja wysiadam i chyba jedynie eksperci Super Nowaka wytłumaczą Wam o co chodzi. Albowiem prawdziwi eksperci od torpedowania high speedu - z Nowakiem na czele - powinni takie rzeczy wiedzieć.
Ja nie wiem...
„Teelka – srelka!”, czyli: Nu pagadi, zajec!
„Teelka - srelka!” Takie hasło usłyszałem od wysiadającego w Brzegu znajomego – widać nazwa firmowa już się w narodzie utrwaliła, bo z niego taki mikol jak ze mnie Murzyn. Wprawdzie nikt do końca nie wie, czy „teelka” to twoje linie kolejowe, tanie linie kolejowe, tylko linie kolejowe, torpeduj linie kolejowe (słyszałem różne wersje), ale fakt jest faktem: lud już rozróżnia „teelkę” od ”i-erki”.
A czemu wobec tego „srelka”? Bo ją przetrzymali na torze dodatkowym w Opolu Zachodnim ok. 30 minut (czas jazdy z Opola do Brzegu wynosi 23 minuty bez rezerwy) – co oznaczało dla pasażera WYDŁUŻENIE czasu jazdy grubo PONAD 120%. Następnym razem pojedzie samochodem – tak powiedział.
A czemu przetrzymali? Normalka – patrz wyżej – sytuacja analogiczna, tyle że występuje po południu (obecnie wieczorem). Kibel wyjeżdżający z Brzegu do Opola o 17. 23 jest goniony przez Icka „ODRA” w stylu „Nu, pagadi, zajec!”. Co to znaczy? Kiblu, jeśli jesteś punktualny, to uciekaj szybko, abym nie musiał zwalniać na Twoim ogonie (na blokadzie sbl, co zdarza się często) przed pierwszą głowicą Lewina Brzeskiego, mimo że i tak za chwilę muszę zwolnić przed tą głowicą do 40 km/h, ale co DWA zwolnienia przez kibla, to nie jedno! A jeśli nie jesteś punktualny, to zmiataj w Brzegu na drugi peron – bo ja śmigam 120 km/h koło Ciebie przy peronie pierwszym i tak POWINNO BYÄ. Tylko że wtedy kibel jest spóźniony minimum 10 minut na starcie z Brzegu, choć przyjechał spóźniony ok. 6 minut (jechałem, widziałem).
A czemu kibel z Wrocławia bywa spóźniony? A temu, że często go blokuje splecowana ok. 15 minut teelka o nazwie „Zefir” z Wrocławia (relacji Kołobrzeg – Kraków, więc nie dziwne że splecowana, bo E 59 poszła do wściekłej, w sensie nadrabiania tempa, moderny). Kibel, naturalną kolei rzeczy, puszczany jest z Wrocławia za teelką, aby jej nie blokować na szlaku i nie musieć być wyprzedzanym przez nią po drugim torze czy też jakoś inaczej.
W tym samym czasie z Opola jedzie inny kibel, a zanim znana już Wam „teelka - srelka” o nazwie „Hetman” z Zamościa do Zielonej Góry. Jeśli albo kibel (przed nią), albo teelka mają spóźnienie, to Icek „Odra” nie ma jak wyprzedzać kibla Wrocław – Brzeg – Opole na odcinku Lewin Brzeski – Opole Zachodnie. Wtedy spóźniony kibel i spóźniona teelka w kierunku Wrocławia jest przetrzymywana i oba spóźnione są jeszcze bardziej (bo trzeba równoległym torem puścić Icka Odra w kierunku Opola). Jeśli zaś lekko spóźniony kibel i/lub teelka w kierunku Wrocławia zostaną jakimś cudem puszczone, to zablokują ewentualną jazdę równoległą , a wtedy Icek Odra nie wyprzedzi kibla bo – uwaga – na odcinku Brzeg – Opole Zachodnie NIE MA TORU DODATKOWEGO PO STRONIE POŁUDNIOWEJ! (choć w Lewinie zostawiono dla takiego miejsce) – taka to modernizacja. Efekt często jest taki, że WSZYSTKO jest spóźnione: oba kible, Icek i obie teelki - w jedną i w drugą stronę!
Wiwat nowoczesna magistrala i „haj spid” po polskiemu, czyli DZIADOWSKIEMU!
Peelka „przyspiesza” aż furczy
12 lat temu na odcinku Wrocław – Opole „Peelka” obiecywała PUBLICZNIE – czyli we wszelakich mediach – czas jazdy 38 minut, który teoretycznie bił na łeb przedwojennego „Latającego Ślązaka”, który robił ten odcinek w zaledwie 39 minut. Nie będzie Niemiec pluł nam w czas – my będziem mieć czas lepszy. Pomijając, że 38 minut to czas bez rezerw, czyli zwyczajne kłamstwo, to realnie uzyskanie czasu jazdy 40 minut byłoby AKCEPTOWALNE dla tego odcinka E 30, biorąc pod uwagę trudny geometrycznie (niezmodernizowany) odcinek z Wrocławia Głównego do (prawie) Św. Katarzyny.
A jaki to czas jazdy dla – uwaga – NAJSZYBSZYCH BEZPOSTOJOWYCH pociągów Ex/EIC – mamy po 12 LATACH modernizacji tego zacnego kawałka E 30? Otóż – wstrzymajmy oddech – 51 i 52 minuty z Wrocławia do Opola!!! To czas GORSZY przy V maks 160 km/h, niż osiągały ekspresy „Opolanin” i „Panorama” PRZED modernizacją linii – uwaga: z postojem w Brzegu i V maks 120 km/h. Z kompromitującą średnią 93 km/h. Czy ja zwariowałem, czy zwariował świat, a może spece z PLK? Się pytam. 12 lat!!! Takie są fakty. Takie są efekty.
To po jaką cholerę nam takie modernizacje? Jeśli idziemy w tym kierunku i chcemy – zamiast rasowego HS – robić jakieś zbawcze „protezy koniecpolskie”, to przy takiej organizacji „modernizacji” oraz wyprzedzania kibli zygzakiem 40 km/h nie uzyskamy żadnych 3 h 30 min z Wrocławia do Warszawy, jak zapowiada gwiazda Super Nowa(k). Będzie 4 h 30 min, bo tyle da dołożenie na każdym kawałku 11-12 minut, jak OBECNIE na odcinku Wrocław – Opole. A co dopiero na linii jednotorowej, gdzie – idąc tym kierunkiem zarządzania ruchem – Icek będzie na mijance CZEKAŁ na kibla (np. w Ozimku). Jeśli to ma być model „standardu” 160 km/h jako wybawienie polskiej kolei od grozy „niedasie - haj - spidu” i przytrzymanie pasażerów kolei dalekobieżnej, to – proszę kolegi Waszkiewicza – ja sem tak nie bavi.
Zamiast się wygłupiać z nadętym pseudo 160 km/h z kosztami jak za prawie „high speed” oraz rozjazdami na 40 – róbmy standard „120 km/h”, czyli PAROWOZOWY z początku XX wieku – jak mówią starzy kolejarze, a głównie starzy maszyniści, no i postępowa część mikolska. Wtedy starzy kolejarze będą zadowoleni – bo pojadą prawie za darmo i się zdążą wyspać po robocie, a zawtórują im wniebowzięci Mikole – bo za 10 lat prócz nich nikt normalny, mając masowe austostrady i dwupasmówki, nie będzie tymi pociągami jeździł. I oto właśnie chodzi – wszak w PUSTYM przedziale fajnie jest wypić browara, by powzdychać do oliwkowej bipy. I wystawić łeb przez okno, bo przy 120 km/h jeszcze się da...