W niedzielę 5 maja ponad 500 pasażerów pociągu relacji Kijów – Przemyśl wyproszono z pociągu na stacji Medyka. Z dotarciem do najbliższej stacji musieli sobie poradzić sami, bo nikt nie zadbał o transport zastępczy. Pozostawiono ich samym sobie.
O sprawie obszernie pisaliśmy w tekście „
500 pasażerów pociągu Kijów – Przemyśl pozostawiono samym sobie w Medyce”. PKP Intercity obiecało w reakcji do sprawy wyjaśnić sytuację kompleksowo i obiecało nam komentarz 7 maja. Właśnie go otrzymaliśmy.
Z informacji przesłanej przez biuro prasowe PKP Intercity wynika, że pociąg 33014/716 jest pociągiem ukraińskim – tzn. jest uruchamiany i obsługiwany jest przez drużynę Kolei Ukraińskich, przy pomocy pociągów Hyundai Rotem. Warto jednak zaznaczyć przy tej okazji, że od początku pociąg reklamowany był jako uruchamiany we współpracy z PKP Intercity, a polska strona także sprzedaje na niego bilety w swoich kasach.
– Z naszych informacji wynika, iż odprawa na granicy rozpoczęła się ok. godziny 14:18. W trakcie czynności kontrolnych Straż Graniczna i Służby Celne stwierdziły, że jeden z bagaży został pozostawiony bez opieki. W związku z tą sytuacją, aby zagwarantować bezpieczeństwo pasażerów, przelokowano ich do pozostałych wagonów, gdzie oczekiwali do około godziny 16:50 – opisuje sytuację Agnieszka Serbeńska, choć w rzeczywistości miało to miejsce godzinę wcześniej. – Po tym czasie w ramach wdrożonej procedury, obowiązującej w sytuacji niezidentyfikowanego bagażu (nie zgłosił się jego właściciel), funkcjonariusze Straży Granicznej podjęli decyzję o całkowitej ewakuacji pociągu – dodaje rzecznik
– Należy zaznaczyć, że w przypadku znalezienia bagażu pozostawionego bez opieki ruch pociągów jest całkowicie wstrzymany, co uniemożliwia podstawienie innego składu lub skorzystanie z pomocy innych przewoźników. W związku z tym pasażerowie zostali poprowadzeni przez funkcjonariuszy Straży Granicznej i Straży Ochrony Kolei do najbliższego punktu, skąd odjeżdżają busy i autobusy do Przemyśla – pisze rzeczniczka. Wszyscy pasażerowie pociągu wiedzą jednak, że strażnicy zaledwie wskazali im drogę i nie było mowy o jakiejś eskorcie, a tym bardziej pomocy okazywanej podróżnym,
o czym pisaliśmy w poprzednim tekście.
"Brak wiążących informacji" Zdaniem przedstawiciela PKP Intercity największym utrudnieniem w organizacji zastępczej komunikacji autobusowej był brak wiążących informacji ze strony Straży Granicznej czy ukraińskiego przewoźnika dotyczących godziny zakończenia prac związanych ze sprawdzaniem pociągu. Nieoficjalnie potwierdzali to przedstawiciele polskiego przewoźnika i rzeczywiście stanowiło to problem. W wyjaśnieniach od PKP Intercity, a także od Straży Granicznej (publikowaliśmy ją 6 maja) zabrakło jednak informacji o tym, jak w przyszłości strony zamierzają reagować na takie zdarzenia. Co symptomatyczne: na pytania skierowane do biura prasowego Ukrzaliznicy w ogóle nie otrzymaliśmy jako redakcja odpowiedzi. Nie wiemy nawet czy strona ukraińska podjęła próbę komunikacji z polskimi kolegami, w celu zapewnienia pasażerom bezpiecznego transportu do Przemyśla.
– Należy przy tym pamiętać, że okres majówki, a w tym niedziela, dodatkowo uniemożliwiały pozyskanie autokarów, w tym w liczbie pozwalającej przewieźć ponad pół tysiąca pasażerów. Podróżni więc samodzielnie zamawiali taksówki i busy z przejścia granicznego do Przemyśla – pisze Agnieszka Serbeńska, zgodnie z prawdą. Na pytanie, czy spółka podjęła próbę dotarcia do Medyki z Przemyśla po torach europejskich, pod sam unieruchomiony pociąg z Ukrainy, w ogóle nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Tymczasem przynajmniej spółka Przewozy Regionalne posiadała w Przemyślu i odpowiedni tabor, i ludzi, by podjąć się takiego zadania.
PKP Intercity "jest przykro". Można pisać reklamacje
– Część podróżnych (zaledwie kilkadziesiąt osób – dop. red.) zdążyła na poc. 38170 „Ustronie” z Przemyśla Głównego (odjazd o godz. 17:04), którym udali się do stacji Rzeszów Główny, Tarnów, Kraków Główny. Pozostali pasażerowie skorzystali m.in. z pociągu 38192 „Przemyślanin” relacji Przemyśl Główny – Świnoujście (odjazd 18:36), który został przez nas dodatkowo wzmocniony o 2 wagony. Dzięki temu pasażerowie mieli zapewniony transport do stacji Kraków Główny i dalej pociągiem 3108 „Łokietek” do stacji Warszawa Centralna. Pasażerowie kontynuowali podróż legitymując się biletami zakupionymi na pociąg 33014/716, a o obowiązku ich respektowania zostały poinformowane drużyny konduktorskie pociągów z Przemyśla i Krakowa udających się w głąb kraju – informuje przedstawicielka spółki.
– Jest nam niezmiernie przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Pragniemy poinformować, że pasażerowie mają możliwość złożenia reklamacji. Odpowiednie formularze i więcej informacji na temat reklamacji można znaleźć
na stronie internetowej PKP Intercity – kończy przewoźnik. Pytanie o specjalny tryb załatwiania reklamacji dla pasażerów feralnego pociągu pozostały bez odpowiedzi. Warto pamiętać, że sprawę można też reklamować w Urzędzie Transportu Kolejowego. Zachęcamy pasażerów połączenia do dzielenia się z "Rynkiem Kolejowym" efektami reklamacji.