Podczas fali upałów często w mediach pojawiają się informacje o wybrzuszonych szynach, wykolejonych składach i opóźnieniach na liniach. Lato nie zaskoczyło kolejarzy i tramwajarzy, toczą oni jednak nierówną walkę z temperaturą. O ile nowoczesna infrastruktura lepiej znosi ekstremalne warunki, to jej starsza wersja może w każdej chwili zawieść.
Miarowy stukot poruszającego się pociągu jest wywoływany przez szyny połączone śrubami (łączenie łubkowe). Nowa infrastruktura kolejowa i tramwajowa wykorzystuje już łączenie bezstykowe (np. spawane termitem). Dzięki temu powstaje szyna długa nawet na kilka kilometrów. Zaletą tego rozwiązania jest brak wspomnianego charakterystycznego odgłosu kół, a co za tym idzie obniżenie hałasu i większy komfort pasażerów.
To rozwiązanie ma jednak pewną wadę. Każdy kto pamięta lekcje fizyki, wie, że stal pod wpływem temperatury zwiększa lub zmniejsza swoją objętość. Jeśli dołożymy do tego równania szynę długą na kilka kilometrów obciążoną ciężkimi podkładami lub wbudowaną w jezdnię to z rachunku wyjdzie nam, że szyna ma tylko jedną drogę rozrostu – na długość.
Współczynnik rozszerzalności cieplnej stali wynosi 0,000012 m na 1°C. W związku z tym wraz ze wzrostem temperatury o jeden stopień 5-kilometrowa szyna wydłuży się o 6 cm. Przy wzroście o 10 stopni długość wzrośnie o 60 cm. Szyna zblokowana przez mocowania może rosnąć tylko na swoich końcach, pod warunkiem, że nie jest niczym ograniczona, np. drugą szyną.
Więcej na portalu Transport-Publiczny.pl