Związkowcy PolRegio z Dolnego Śląska mogą zablokować tory

O sporze wokół linii Wrocław – Kłodzko – Międzylesie pisaliśmy tutaj. O tym, że Koleje Dolnośląskie wjadą na trasę wiadomo było od kilkunastu miesięcy. W tej sprawie porozumiał się z marszałkiem województwa prezes Przewozów Regionalnych. Koleje Dolnośląskie mają już przygotowany tabor i załogi. Linię obsługiwać będą w dużej części nowoczesnej Impulsy, które właśnie odebrały KD. To jakościowy skok w stosunku do tego, co pasażerom proponują obecnie Przewozy Regionalne, bowiem spółka wysyła tu głównie stare, niezmodernizowane EN57. Ale wjazd „nowego” może zostać zaburzony przez związkowców Solidarności – pracowników PolRegio.

„Pracę straci 60 osób”

– Skutek wjazdu Kolei Dolnośląskich będzie taki, że pracę w ciągu najbliższych dni straci 60 osób - konduktorzy, maszyniści i dyspozytorzy – mówi Wiesław Natanek, przewodniczący „Solidarności” w dolnośląskim oddziale Przewozów Regionalnych

Ten argument poddaje w wątpliwości Piotr Rachwalski, prezes „KD”. – Od miesięcy sprawa była jasna, szukaliśmy maszynistów i załóg, wręcz zachęcaliśmy pracowników Przewozów Regionalnych z Kłodzka do przejścia w nasze szeregi. Przypominam, że liczba par połączeń na linii do Kłodzka i Międzylesia zwiększy się od 10 grudnia, naprawdę mieliśmy pracę dla tych ludzi. W tej chwili skompletowaliśmy już załogi – mówi.

Związkowcy żądają trzech par pociągów

Z informacji zdobytych przez „RK” wynika, że mimo wiedzy na temat konieczności zakończenia pracy na linii kłodzkiej, Przewozy Regionalne nie objęły części pracowników z Kłodzka Programem Dobrowolnych Odejść. To miało zniechęcić ich do przejścia w szeregi KD.

– Znamy treść umowy (z marszałkiem – dop. red) i nie negujemy jej zapisów. Chodzi nam jedynie o pozostawienie nam trzech dodatkowych par pociągów na linii do Międzylesia, bo dzięki temu zachowamy te 60 miejsc pracy (…). Mamy na tyle starą kadrę, że gdybyśmy jeździli do Międzylesia do 2020 r., a więc do końca obowiązywania umowy, pracownicy naszego zakładu w Kłodzku odeszliby na emerytury – powiedział „Gazecie Wrocławskiej” Wiesław Natanek, który zapowiada, że związek może zablokować tory w styczniu, jeśli zgodzą się na to wszyscy przedstawiciele „Solidarności” w regionie.

– Obawiamy się jednak, że do takiej sytuacji może dojść już 10 grudnia, w momencie zmiany rozkładu jazdy, czyli w dniu, w którym wjeżdżamy na linię. Nie muszę mówić co by to oznaczało dla pasażerów – powiedział Piotr Rachwalski, prezes KD. Przypomina, że Przewozy Regionalne i tak będą wykonywać 3 kursy dziennie w dwie strony na opisywanej trasie aż do 2020, bo dolnośląski marszałek dorzucił się do finansowania modernizacji wagonów, które kursują tu w pociągach z Poznania.

Zarząd wie, ale nie komentuje

O tym, czy akcja strajkowa odbywa się za wiedzą zarządu Przewozów Regionalnych zapytaliśmy w jej centrali. Odpowiedź jest krótka: Zarząd wie o planowanej akcji, ale jej nie komentuje.

Blokada torów może, wbrew pozorom, bardzo zaszkodzić dalszej obecności Przewozów Regionalnych na Dolnym Śląsku, zwłaszcza, jeśli związkowcy zdecydują się zatrzymać pociągi na liniach, gdzie wykonują przewozy w ramach umowy z marszałkiem. Brak jej realizowania ze względu na strajk może, w skrajnym wypadku, doprowadzić nawet do zerwania umowy z przewoźnikiem. Spółki zrzeszone ZSPK (są wśród nich Koleje Dolnośląskie) wzajemnie pożyczają sobie tabor już w tej chwili, co w dużym stopniu ułatwiłoby zastąpienie sporej liczby pociągów Przewozów Regionalnych.