Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów potrzebował mniej niż trzech tygodni, by wydać zgodę na przejęcie przez państwowy fundusz bydgoskiej Pesy. Tymczasem minister Jerzy Kwieciński nie wyklucza odsprzedaży przedsiębiorstwa w przyszłości.
Należący do PFR Fundusz Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw 11 czerwca
złożył oficjalny wniosek do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta o zgodę na przejęcie Pesy i jej spółek zależnych. Już 25 czerwca 2018 r. prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał zgodę na dokonanie koncentracji. O decyzji Urząd poinformował w ubiegłym tygodniu.
Decyzja bez uzasadnieniaW decyzji czytamy, że została podjęta po przeprowadzeniu postępowania antymonopolowego, ale prezes UOKiK odstąpił od jej uzasadnienia "z uwagi na fakt, iż decyzja w całości uwzględnia żądanie strony, nie rozstrzyga przy tym spornych interesów stron, nie została również wydana na skutek odwołania".
Umowa inwestycyjna regulująca szczegółowo zasady przejęcia przez Polski Fundusz Rozwoju udziałów w Pesie Bydgoszcz
została parafowana przez obie strony 25 maja. PFR nabędzie wszystkie udziały w Pesie, a nie, jak wcześniej przypuszczano, trzy czwarte akcji. Niedawno "Gazeta Wyborcza" podawała, że wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Marcin Piasecki naciskał państwowe banki na „jak najszybsze uzgodnienie warunków” rozpoczęcia restrukturyzacji Pesy i wsparcie jej kredytami lub limitami kredytowymi na kwotę aż 1,55 mld zł. Jako datę graniczną Fundusz wyznaczył 20 czerwca.
Prezes Pesy podkreślał w odpowiedzi, że kredyty są potrzebne każdemu producentowi taboru. Wbrew przypuszczeniom "GW", Pesie
udało się niedawno podpisać dużą umowę z Tramwajami Śląskimi.
Sprzedaż inwestorowi niewykluczona
W najnowszym wydaniu "Wprost" do nacjonalizacji Pesy odnosi sie minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński. – Popatrzmy na lata 90. Czy to było mądre, żeby cały polski przemysł oddać za przysłowiową złotówkę? Wiele z tych "sprywatyzowanych" zakładów nie było restrukturyzowanych tylko kupowano sobie cały rynek. A nasze firmy po prostu zamykano – przypomniał minister.
– W przypadku Pesy – powiem szczerze – wolałbym, żeby znalazł się jakiś inny inwestor prywatny. Nie mieliśmy jednak gwarancji, że zagraniczny kapitał będzie odpowiednio prowadzić Pesę. A nie chcemy, by polskie firmy, które osiągnęły sukces upadały albo znikały z rynku. Jeżeli znajdą się godni zaufania inwestorzy do w przypadku firm takich jak Pesa chętnie usiądziemy do rozmów (...) naszą intencją nie jest nacjonalizacja gospodarki. Wręcz przeciwnie. Chcielibyśmy, żeby nasi zdolni biznesmeni mogli zarządzać możliwie największą jej częścią. Ale jako Polska ciągle mamy za mało kapitału. I ten kapitał musimy wykreować – powiedział gazecie minister.