– Widzimy ryzyka, które pojawiają się w związku z licznymi inwestycjami na kolei. Są to ryzyka związane z bardzo różnymi obszarami, takimi jak dostępność materiałów, dowóz ich na budowę, duża rotacja kadry technicznej. Staramy się wszystkie mieć pod kontrolą – powiedział Grzegorz Grabowski, prezes Torpolu.
Na tę chwilę spółka zamówiła materiały podstawowe, takie jak szyny, podkłady, tłuczeń, drut jezdny, czy słupy trakcyjne, w ilości, która niemal pokrywa zapotrzebowanie na zaplanowane do realizacji prace. Materiały są warte aż 600 mln zł.
– Największy kłopot jest z możliwościami dowozowymi tłucznia. Wynika to z zamknięcia linii kolejowych, ale związane jest też z inwestycjami na drogach, które ograniczają ich przepustowość. Spółka kupiła i wynajęła wagony do przewozu kamienia, ponieważ na rynku nie ma ich dostatecznej ilości. Jeśli problemy są nawet z dowozem węgla do elektrowni, tym bardziej mamy je my, modernizując sieć kolejową. Dlatego, dzięki swoim składom, uniezależniamy się trochę od sytuacji na rynku – powiedział prezes. Szef Torpolu dodał, że spółka robi magazyny zimowe materiałów.
Torpol obecnie ma tyle kontraktów, że gdyby za sobą ustawić wagony z 2 milionami metrów sześciennych tłucznia potrzebnego do inwestycji, skład liczyłby 800 kilometrów. Zabezpieczenie tych ilości i dowóz ich na miejsce to naprawdę duże wyzwanie.
– Będziemy jeszcze szukać dostawców tłucznia. Priorytetem dla nas będzie znalezienie ich w pobliżu realizowanych inwestycji, właśnie ze względu na trudności z transportem kamienia – powiedział prezes. Podkreślił też, że jedna z większych firm kolejowych, realizujących w Polsce inwestycje, zatrudniła niedawno 70 osób. To głównie kadra inżynieryjno-techniczna oraz osoby wsparcia.
– Torpol ma dzisiaj bardzo przyzwoity portfel zamówień, musimy walczyć, aby go sprawnie realizować. Podstawa to dobra współpraca między wykonawcą, zamawiającym i inżynierem – ocenił Grabowski. Więcej na temat wyników Torpolu można przeczytać
tutaj.
Zapisz się do newslettera:
