Mimo zmian politycznych, jedna kwestia pozostaje niezmienna – więcej uwagi poświęca się budowie nowych dróg niż linii kolejowych. Perspektywa realizacji Kolei Dużych Prędkości (KDP) nadal pozostaje odległa. Przedstawiciele rządu podkreślają, że warto rozmawiać o tym cywilizacyjnym projekcie dla kolei, ale nieco w innym kontekście. – W tym miejscu Europy sukces tego projektu może zależeć od współpracy z sąsiadami – podkreśla Piotr Stomma, wiceminister infrastruktury i budownictwa.
Przyjęło się, że miarą cywilizacji Polski i skuteczności rządu jest to, ile kilometrów dróg ekspresowych i autostrad udało się w danym okresie zrealizować. Takiego zainteresowania nie widać w przypadku inwestycji kolejowych, które w głównej mierze ograniczają się jedynie do kompletnych modernizacji tras. Nie zmienia to także niedawna
aktualizacja Krajowego Programu Kolejowego, w którym właściwie jedynym znaczącym, kompletnie nowym projektem jest
linia Podłęże – Piekiełko.
Kilka lat temu przetoczyła się przez kraj dyskusja o budowie Kolei Dużych Prędkości. W 2011 r. Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w rządzie PO-PSL, ogłosił zamrożenie projektu. Ostatnio jednak pojawiła się informacja, że w grudniu 2015 r. zakończono prace studialne nad KDP. Nie przełożyło się to jednak na szanse realizacji projektu. Koncepcja realizacji KDP nie powróciła na razie na listę priorytetów rządowych, mimo grona zwolenników, widzących potencjał w tym projekcie. – Nie zapominamy o KDP. Jest to projekt przenoszący nas w inną cywilizację kolejową – przyznaje Piotr Stomma, wiceminister infrastruktury i budownictwa.
Zdaniem przedstawiciela projekt KDP ma sens w szerszej perspektywie, a nie tylko ograniczonej do linii „Y” z Warszawy przez Łódź do Poznania i Wrocławia. – W tym miejscu Europy sukces tego projektu może zależeć od współpracy z sąsiadami. Wiele się mówi o tym projekcie, jego uwarunkowaniach, a chyba zbyt mało o tej współpracy. Do tej pory stanowisko naszych niemieckich sąsiadów było bardzo wstrzemięźliwe. Jednak bez połączenia naszego ewentualnego systemu kolei szybkich nie będzie ani efektu ekonomicznego, ani oczywiście dla pasażerów – przekonuje Stomma. – Może być wielkie rozczarowanie – dlaczego wspaniałymi pociągami nie możemy pojechać ani za granicę zachodnią, ani południową – dodaje wiceminister.
W listopadzie odbędzie się polsko-niemiecki kongres kolejowy. – W dużej mierze będzie on dotyczył współpracy sąsiadujących regionów, ale to też miejsce, w którym trzeba mówić o styku systemów kolejowych. Będziemy mieli okazję o tym problemie myśleć, dyskutować z Niemcami – dodaje Piotr Stomma.