Dopóki konsorcjum Torpol, Astaldi, PBDiM i Intercor nie przekona inżyniera kontraktu, że okoliczności, na które się powołuje, mają charakter niezależny i przez nie niezawiniony, dopóty termin 28 lutego 2015 r. pozostaje wiążący - mówi w rozmowie z Rynkiem Kolejowym wiceprezydent Łodzi Radosław Stępień.
Rynek Kolejowy: - Wykonawca budowy podziemnego dworca Łódź Fabryczna planuje zakończyć prace 28 listopada 2015 r. To o trzy kwartały później, niż przewidziano w umowie...
Radosław Stępień; wiceprezydent Łodzi: - Projekt harmonogramu nie został przez nikogo zatwierdzony. I nie będzie, dopóki pozostanie niezgodny z umową. Mówimy o dokumencie, który tak naprawdę jest tylko życzeniem wykonawcy, nie wiąże stron. Aby mógł stać się prawdziwym harmonogramem szczegółowym, musiałaby nastąpić zmiana treści umowy, czyli aneksowanie.
Pod jakimi warunkami taka zmiana byłaby możliwa?
- Tylko wówczas, jeśli niezależny inżynier stwierdzi, że przyczyny, na które powołuje się wykonawca, mają charakter niezależny i przez niego niezawiniony. Na razie takiej opinii inżyniera kontraktu nie widziałem. Dla mnie 28 lutego 2015 r. to nadal termin zakończenia inwestycji. Złożony projekt harmonogramu szczegółowego nie może być przyjęty, o ile go nie dotrzymuje.
A jeśli wykonawca będzie szedł w zaparte i nie przyspieszy terminu oddania dworca do użytku?
- To jego problem. Podpisał umowę, w myśl której wiąże go określony termin wykonania. Jeśli jej nie wykona, poniesie bardzo surowe konsekwencje finansowe. Nie będzie mu się to opłacało. Myślę, że wykonawca zdaje sobie z tego sprawę.
Czy w takim wypadku nie przepadnie dofinansowanie budowy dworca z funduszy europejskich? Miesiąc to przecież za mało na rozliczenie inwestycji, które musi nastąpić do końca 2015 r.
- Jeśli chodzi o finansowanie, dotyczy ono przede wszystkim projektu realizowanego przez PKP PLK. Myślę, że nasz współkonsorcjant będzie walczył o to, by skorzystanie z funduszy europejskich było możliwe. Jest to jednak zupełnie inna część problemu, niż wykonanie dworca.
Czy miasto zamierza wywrzeć nacisk na wykonawcę, by dotrzymał terminu umownego?
- Będziemy pilnować jego dotrzymania. Ale dworzec jest budowany przez konsorcjum, którego miasto jest mniejszościowym udziałowcem. Decyzja w tej sprawie należy więc przede wszystkim do władz PKP PLK. Oczywiście wykonawca, zabezpieczając swoje interesy, będzie dążył do maksymalnego wydłużenia terminu.
Co zatem zrobi miasto, jeśli spełni się czarny scenariusz?
- Mój poprzedni szef, minister Cezary Grabarczyk, mówił, że infrastrukturę budują optymiści. Można założyć dowolny czarny scenariusz, ale dziś wiąże nas umowa, która ma być dotrzymana.