Zespół Doradców Gospodarczych TOR na zlecenie Kolei Śląskich przeprowadził audyt spółki–córki KŚ – Inteko. Wyniki są zatrważające – prezes Inteko podpisywał niekorzystne umowy, a Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów stracił na interesach ze spółką miliony złotych.
Poprzedni raport ZDG TOR dotyczył działalności finansowej Kolei Śląskich. Eksperci zespołu sugerowali wtedy odzyskanie kontroli nad spółką Inteko i przeprowadzenie jej audytu. Tak też się stało – na zlecenie Kolei Śląskich TOR przeprowadził audyt działalności Inteko.
– Mamy do czynienia z dużym przestępstwem związanym z wyprowadzaniem pieniędzy ze spółki. To ordynarny skok na kasę publiczną. Nie tylko były prezes Inteko powinien za to odpowiedzieć, nie mógł tego przeprowadzić w pojedynkę – powiedział Adrian Furgalski, członek zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Utrata Kontroli
Spółka Inteko miała odpowiadać za system zewnętrznej sprzedaży biletów Kolei Śląskich (w automatach) oraz zakup taboru. Prezesem został Witold W., któremu przed miesiącem prokuratura postawiła zarzuty – właśnie ze względu na działalność w Inteko. Nie został zatrudniony, a otrzymał umowę o doradztwo, co zrodziło później konflikt interesów.
Kapitał założycielski spółki był początkowo bardzo niski – wynosił 83 tys. złotych. Dlatego spółkę dokapitalizował jej prezes poprzez swoją własną spółkę EPM Technologie, która objęła 23 proc. udziałów. Następnie 20 proc. udziałów objął Bartłomiej Bandoła. Miał pomóc w tworzeniu systemu biletowego. W tym momencie Koleje Śląskie straciły pełną kontrolę nad spółką.
Niekorzystne umowy, przelewy na gębę
Audytorzy stwierdzili jednoznacznie, że Inteko zawierało niekorzystne umowy – to znaczy takie, z których korzyść czerpała tylko druga strona, a po stronie Inteko były same straty. Takie umowy podpisano m.in. z EPM Technologie (należącej do prezesa Inteko Witolda W.), z Sulaco, z Koba System (Barłomieja Bandoły) i z innymi osobami...znanymi prezesowi Inteko.
Inteko leasingowało pięć samochodów za 2,5 mln złotych, wynajmowało od EPM Technologie biuro itd. Nie wiadomo jednak, jakie były całe koszty prowadzenia działalności – w spółce brakuje wielu dokumentów finansowych. Byli pracownicy Inteko zeznali, że przelewy pieniężne ze spółki były realizowane na podstawie ustnych poleceń prezesa. – Część dokumentów mogła zostać zniszczona, żeby zatrzeć ślady – przyznaje Furgalski.
Długi, długi...
Zakupy taborowe spółki były dokonywane – jak wskazywał TOR już wcześniej w przypadku Kolei Śląskich – bez strategii. Sprowadzano dostępne prawie „od ręki” używane pociągi z Niemiec i Austrii, jednak bez uwzględnienia czasu i kosztów ich polonizacji, czy wyższych kosztów późniejszego utrzymania zróżnicowanej floty.
W Inteko szybko zaczęło brakować pieniędzy. Spółka wyemitowała obligacje. Ich nabywcą był Fundusz Górnośląski (20 mln zł) i Koleje Śląskie (6 mln zł). Gwarantem zostało Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów. – Spółka Inteko tylko częściowo spłaciła swoje zobowiązania – mówi Sławomir Czura, audytor działający w imieniu ZDG TOR.
Inteko nie spłaca długów, GPW dostaje pociągi...albo prawa do nich
Zarząd Inteko postanowił też zaciągnąć kredyty – teoretycznie na zakup taboru. Tylko że Inteko nie miało żadnej wiarygodności finansowej i banki nie chciały ich udzielić. Wzięły to na siebie znów Koleje Śląskie, które wpłaciły ok. 1,9 mln zł kaucji pieniężnej. Gdy Inteko nie spłaciło pożyczki, zajął ją bank. GPW zabezpieczyło kolejne kredyty Inteko – na 7 mln złotych, oraz zgodziło się na przystąpienie do długu na wysokość prawie 5 mln złotych. Z drugiej strony GWP otrzymało w zabezpieczeniu pociągi.
Ponieważ Inteko nie miało z czego spłacać długów, w wyniku przewłaszczeń GPW przejęło zabezpieczenie na taborze. W sumie ma prawa do ośmiu pojazdów VT614 i cztererch DH1 i DH2. Jednak ze względu m.in. na ich modernizację i polonizację tak naprawdę trwają spory dotyczące tego, do kogo te pociągi w rzeczywistości należą. Oczywiście otwarte pozostaje też pytanie, po co przesiębiorstwu wodociągowemu pasażerski tabor kolejowy.
Pociągów nie ma, pieniędzy nie ma
– Tak naprawdę trudno jest określić, gdzie te pieniądze fizycznie są. Z jednej strony w spółce po zmianie obsługi księgowej nie ma dokumentów prawnych. Nie ma też potwierdzeń finansowych, bo operacje nie były właściwie ewidencjonowanie. Natomiast skuteczność wykonywania umów była uzależniona od przepływów finansowych – których dokonania nie można w tej chwili potwierdzić. Tak naprawdę nie wiadomo, gdzie są te pieniądze – podsumowuje Czura.
– Własność pociągów się rozmyła, pieniędzy nie ma, pozostały długi. Ale to już zadanie prokuratury – mówił Adrian Furgalski. – Pociągi stoją u nas w bazie, ale trwa ustalanie ich własności – uzupełnia dla "Rynku Kolejowego" prezes Sigma Tabor Zbigniew Majcherek.
Inteko ma w tej chwili 6,6 mln zł aktywów. Za to strata netto za 11 miesięcy ubiegłego roku wyniosła 35 mln złotych. Spółka ma zaległości w płatnościach do kontrahentów w wysokości 9 mln zł, kredyty na 12 mln złotych z odsetkami, oraz 20 mln zł niespłaconych obligacji. Ogłoszenie jej upadłości wydaje się jedynym rozwiązaniem.