Niewiele więcej niż co trzeci pociąg towarowy przyjechał w I kwartale 2018 roku do stacji końcowej zgodnie z założonym rozkładem jazdy. Punktualność wyniosła 38 procent i jest to najgorszy wynik, odkąd Urząd Transportu Kolejowego publikuje statystyki.
Wprawdzie Urząd Transportu Kolejowego zauważa wzrost punktualności w porównaniu z IV kwartałem 2017 r. (punktualność wynosiła 34,18% -
więcej na ten temat tutaj), ale przyznaje, że porównanie rok do roku wypada mocno na niekorzyść. W I kwartale ubiegłego roku wynosiła 42,42%., spadła więc o 4,5 punktu procentowego (albo inaczej - o 10 procent).
Wynik z początku 2017 roku, który właśnie został (negatywnie) pobity wcale nie był szczególnie dobry. Ogólnie od 2012 do 2014 roku punktualność przewozów towarowych, mimo prowadzonych inwestycji, oscylowała w granicach 50 procent (od 48,5 do 53 proc.). Później gwałtownie spadła, do 39,68% w 2015 roku, a w kolejnych latach niewiele wzrosła (41,79% w 2016 r. i 42,42% w 2017 roku). Od lat nie było jednak tak źle, jak w ubiegłym roku. Przewoźnicy towarowi mówią wręcz, że rozkład jazdy
obecnie „służy do mierzenia odchyleń", a nie do realizacji przewozów.
Jak podaje UTK, w I kwartale 2018 roku średni czas opóźnień pociągów towarowych wyniósł 544 minuty. W poprzedzającym kwartale ubiegłego roku wynosił 643, a I kwartał 2017 roku to średnie opóźnienie na poziomie 427 minut.
W pierwszym kwartale 2018 roku największy odsetek stanowiły pociągi opóźnione powyżej 120 minut, łącznie 75,1%. W I kwartale 2017 roku było to 69,8%. Licencjonowani przewoźnicy kolejowi uruchomili w I kwartale 2018 roku ponad 117,8 tysiąca tras co stanowiło wzrost w stosunku do I kwartału 2017 roku o ok. 12,8 tys. kiedy to uruchomiono nieco ponad 105 tysięcy tras. W analizowanym okresie przewoźnicy kolejowi odwołali 8 668 pociągów.
Jak informowaliśmy kilka dni temu, punktualność kolejowych przewozów pasażerskich w I kwartale
również była duża niższa, niż przed rokiem. Kształtowała się na poziomie 90,14 procent.