Odwołania w sprawie przetargu na tabor dla Kolei Śląskich wnieśli Pesa, Newag i Stadler. Niepokoją ich m.in. bardzo wysokie kary umowne.
Dziś pisaliśmy o
szeregu odwołań w przetargach na dostawę taboru. Przypomnijmy – w połowie kwietnia ŁKA ogłosiła przetarg na
zakup 14 nowych pociągów, województwo zachodniopomorskie – na zakup
łącznie siedemnastu jednostek, a Koleje Śląskie – na
zakup 13 pociągów z opcją dokupienia nawet kolejnych siedmiu.
W przetargach w województwie łódzkim i zachodniopomorskim nie może wystartować Pesa, która nie spełnia kryterium… doświadczenia. Więcej na ten temat
w tym miejscu. To jednak nie koniec kontrowersji. Najwięcej odwołań zostało złożonych w przetargu na tabor dla Kolei Śląskich. Do Krajowej Izby Odwoławczej przewoźnika skarżą się wszyscy najważniejsi dostawcy pociągów regionalnych – Pesa, Newag i Stadler.
Koleje Śląskie chcą praw do dokumentacji
Pesa w swoim odwołaniu podkreśla przede wszystkim fakt, że Koleje Śląskie chcą przeniesienia majątkowych praw autorskich do dokumentacji technicznej. Taki zapis ma prawdopodobnie uchronić przewoźnika przed praktyką, według której nie może on przekazać dokumentacji do utrzymania pojazdów nikomu poza producentem, bo ten traktuje ją jak utwór.
Pesa podnosi jednak, że przeniesienie tych praw jest sprzeczne z prawem i uniemożliwi dostawcy zaoferowanie podobnych pojazdów innym przewoźnikom – bo nie będzie już posiadał praw do dokumentacji. Dlatego producent proponuje zastąpienie tego zapisu wymogiem udzielenia licencji na wykorzystanie dokumentacji.
Ten sam problem w swoim odwołaniu wskazał Newag. Producent z Nowego Sącza ma jednak więcej zarzutów. Jego zdaniem, niejasne są zapisy dotyczące ubezpieczenia szkody czy zgłaszania uwag przed odbiorem. Newag uważa również, że wymagane przez Koleje Śląskie pojazdy należy od nowa zaprojektować, dlatego termin dostawy pierwszych z nich jest zbyt krótki.
Stadler, który również złożył odwołanie twierdzi natomiast, że obowiązek montowania falowników na dachu foruje jego konkurencję. Szwajcarski producent uważa też, że zapowiadane przez KŚ kryteria oceny wykonawców mają zbyt mały udział wskaźników pozacenowych (tylko 8 proc. – za długość gwarancji), co jest sprzeczne z prawem zamówień publicznych.
Producenci boją się ogromnych kar umownych
Najważniejszy w odwołaniu Newagu wydaje się jednak zarzut dotyczący rażąco wysokich kar umownych, w wysokości 1% ceny brutto pojazdu za dzień opóźnienia. Producenci wskazują też, że należy tu mówić o karze za zwłokę, nie opóźnienie. Od kar za opóźnienie dostawy Newag odwołał się również w przypadku przetargu ŁKA, gdzie wynosi ona 0,5% wartości partii pojazdów za dzień zwłoki w dostarczeniu jednego z nich.
Kary umowne budzą też wątpliwości w trzecim przetargu, ogłoszonym przez województwo zachodniopomorskie. Odwołała się od nich Pesa. Województwo bowiem również liczy sobie procent od wartości kontraktu za opóźnienie w dostawie jednego pojazdu. Zdaniem producenta budzi to podejrzenie, że kara zamiast funkcji kompensacyjnej i represyjnej będzie miała charakter zarobkowy, co jest niedozwolone.
Co ciekawe, w poprzedniej perspektywie unijnej kary umowne za opóźnienia dostawy... w większości nie trafiały do przewoźników tylko do Unii Europejskiej. Były bowiem odliczane od wydatków kwalifikowalnych. Beneficjent zachowywał dla siebie tylko część pieniędzy, pokrywającą udokumentowane straty spowodowane zwłoką. Jednak w nowej perspektywie unijnej taki zapis (np. w RPO woj. śląskiego) już nie obowiązuje, i przewoźnicy odbiorą całość kar umownych. Co więcej, beneficjenci mają obowiązek naliczyć kary umowne pod groźbą utraty dofinansowania.
KŚ: Bardzo zależy nam na terminowej dostawie
– Wysokość kar wynika wprost ze specyfikacji postępowania przetargowego. Naszą intencją nie jest zapewnienie sobie dodatkowego przychodu, niższych kosztów zakupu, czy chęć pogorszenia sytuacji dostawców, ale zwrócenie uwagi, jak ważna jest dla nas terminowa dostawa. Zapis o ewentualnych karach jest swego rodzaju zabezpieczeniem dla przewoźnika i czynnikiem mobilizującym wykonawcę – mówi „Rynkowi Kolejowemu” rzecznik Kolei Śląskich Michał Wawrzaszek.
– Dotrzymanie terminów umowy jest dla nas ważne, ponieważ chcielibyśmy możliwie wcześnie podnieść jakość podróżowania naszych pasażerów i zgodnie z zamierzeniami możliwie wcześnie rezygnować z jednostek starszego typu – EN57 – dodaje rzecznik.