W ubiegłym tygodniu prezesem Pesy Bydgoszcz został Robert Świechowicz. W pierwszym wywiadzie dla „Rynku Kolejowego” mówi o nowych celach największego polskiego producenta taboru. Firma może też znaleźć inwestora, który zagwarantuje środki na dalszy rozwój.
Jakub Madrjas, Rynek Kolejowy: Pod koniec czerwca objął Pan stanowisko prezesa Pesy. Jednak o możliwości przeprowadzenia takiej zmiany w zarządzie mówiło się już od początku roku.
Robert Świechowicz, prezes Pesy Bydgoszcz: Ta zmiana została przeprowadzona w bardzo dojrzały, wręcz modelowy sposób. Trzeba pamiętać, że w zarządzie Pesy jestem od 2000 roku – pracowaliśmy wspólnie już od 17 lat, a w styczniu tego roku objąłem obowiązki dyrektora generalnego. Trzeba pamiętać, że jako zarząd stanowimy zespół, który wspólnie pracował nad rozwojem firmy – pod kierownictwem mojego znamienitego poprzednika. Nazwisko Tomasz Zaboklicki już na zawsze będzie utożsamiane z Pesą, bo rozwój tej firmy to dzieło Tomasza, ale zarząd zawsze był cztero- lub pięcioosobowy. Charakterystyczną cechą Pesy jest zresztą to, że zmiany w zarządzie nigdy nie były rewolucyjne i nie są codziennością. Zmiany oczywiście co jakiś czas są konieczne, ale moim zdaniem w tak dużych przedsiębiorstwach powinny one być odpowiednio przygotowane i przebiegać w sposób uporządkowany. Tak się to odbywa u naszych zachodnich sąsiadów i tak jest też w Pesie.
Zarząd pracował jako zespół, ale jednak zmiany na stanowisku prezesa zawsze oznaczają pewną zmianę wizji. Co się zmieni w Pesie pod Pana przewodnictwem?
Chodzi przede wszystkim nie o to, co się zmieni, ale o to, co chcemy osiągnąć. Naszym najważniejszym celem jest stabilność, co nie oznacza stabilizacji, musimy się rozwijać, bo nie ma stabilności bez rozwoju. Trzeba poprawić rentowność firmy i jeszcze bardziej wzmocnić naszą pozycję rynkową oraz przygotować Pesę do rozwoju ekspansji zagranicznej.
Ale jak osiągnąć jedno i drugie? Ogólnie mówiąc, budowanie udziału w rynku może odbywać się kosztem marży, a to z kolei przeczy podnoszeniu rentowności.
To oczywiście jest trudne. O rzeczach prostych do realizacji się nie mówi, tylko je wykonuje. Będzie to od nas wymagało dużej elastyczności i przede wszystkim tego, żeby nasza oferta była po prostu dobra. Natomiast jeśli chodzi o cenę, to ma ona w przetargach coraz mniejsze znaczenie – i nie tylko ze względu na nowe prawo zamówień publicznych. Nowe przetargi pokazują, że coraz większą uwagę przykłada się do kosztów życia produktu, parametrów technicznych i dostępności. Musimy myśleć o tym, jak zaoferować jeszcze lepszy produkt i szukać naszych przewag konkurencyjnych. Pojazd, który dostarczymy musi być prosty w obsłudze i łatwy w utrzymaniu – tu widzimy naszą ogromną przewagę. Naszym klientom, zwłaszcza w Polsce, gwarantujemy szybko reagujący serwis, z bazami w Bydgoszczy i Mińsku, ale także innych polskich miastach. Utrzymanie produktów w sytuacji, w których dzieje się to zza granicy jest wydłużone i na to zwracają uwagę nasi klienci, dla których jesteśmy bliżej i jesteśmy zawsze dostępni.
Jak wspomniałem, niezbędny jest przede wszystkim rozwój, który jest pochodną ewolucji technicznej, nowych przepisów, zbierania doświadczeń czy nowych oczekiwań naszych klientów. Kluczowe jest to, żeby firma była elastyczna ale żeby nogi, na których stoi były mocno oparte.
Czyli nie chciałby Pan powtórki sytuacji, w której firma notuje w jednym roku trzykrotny wzrost obrotów firmy, jak w 2015 roku?
Ta sytuacja miała wiele przyczyn. Myśmy nie planowali takiego wzrostu sprzedaży, ale trzeba pamiętać, że większość przetargów była bardzo mocno opóźniona i to była główna przyczyna kumulacji. Niemniej, pomimo że niewielu w to wierzyło, to daliśmy radę – pojazdy są u naszych klientów, wszystkie projekty pozyskały dofinansowanie unijne, więc był to wielki sukces.
Czy stawia Pan sobie jakieś cele, jeśli chodzi o udział eksportu w sprzedaży Pesy?
Oczywiście eksport jest bardzo istotny i dążymy do sytuacji, w której stanowi on minimum 50 procent przychodów. Pozwala to niwelować wahania polskiego rynku – przypomnę, że w 2016 roku na ponad 54 wyprodukowane nowe pojazdy tylko 4 sprzedaliśmy w Polsce, więc ta strategia już się sprawdza – bez eksportu mogłaby nam grozić katastrofa. Liczymy tu na program Luxtorpeda 2.0, który ma na celu pomoc w opracowywaniu produktów, które będą polskimi hitami eksportowymi. To bardzo ważne, bo eksport pojazdu z naszej fabryki to nie tylko eksport Pesy, ale jednocześnie setek firm, które są naszymi dostawcami.
Pesa po kumulacji zamówień nie zwalniała pracowników. Czy macie dla nich pracę, czy będą potrzebne redukcje?
W tej chwili mamy pracę dla wszystkich pracowników i najtrudniejszy okres, o którym Pan mówi jest już za nami. Obecnie trwają już największe przetargi taborowe i nasz potencjał jest dostosowany do pozyskania tych zamówień. Nie ma jednak z czego przesadnie się cieszyć, bo mamy już połowę 2017 roku, a więc dokładnie środek perspektywy unijnej, która – przypomnę – rozpisana była na lata 2014–2020. Przetargi, które trwają obecnie miały zostać rozpisane co najmniej półtora roku temu. Utrzymaliśmy potencjał i dziś już nasza fabryka jest wypełniona produkcją. Nie przekłada się to jeszcze na sprzedaż, bo przy długich kontraktach jest ona mocno przesunięta. Produkowane obecnie
pociągi dla Deutsche Bahn będą sprzedawane dopiero w przyszłym roku.
To nie lada wyzwanie – zwłaszcza finansowe
Zdecydowanie. My celowo nie kontraktowaliśmy zamówień z eksportu na trwający okres, bo musielibyśmy zrezygnować z zapowiadanych na polskim rynku przetargów. Stało się inaczej, przetargi mają opóźnienie – ale to już przeszłość.
Czy w związku z tym Pesa poszukuje inwestora?
Dalszy rozwój firmy wymaga znalezienia finansowania, udział inwestora jest jedną z możliwości. Na realizację już pozyskanych zamówień i dalszy rozwój potrzebne są dodatkowe środki. Pesa będzie się dalej rozwijać, opracowujemy innowacyjne produkty, mamy już pozwolenie na budowę
nowego centrum badan i rozwoju, a także przyznane przez NCBiR w ramach programu Innotabor
granty na innowacyjne pojazdy… stąd decyzja o otwarciu firmy, która do tej pory była budowana w oparciu o własne środki, na zewnętrznych inwestorów.
Czy chodzi o inwestora branżowego, czy o sprzedaż udziałów na giełdzie?
Możliwe są różne warianty. Niczego na tym etapie nie przesądzam.