Koleje Małopolskie wciąż nie korzystają z krakowskiego zaplecza Przewozów Regionalnych do obsługi swoich pociągów, które z tego powodu pokonują spore odległości do zakładów, gdzie można je serwisować. Prezes samorządowego przewoźnika Grzegorz Stawowy uważa, że rezygnując z wykonywania prac na rzecz KM, zarząd Przewozów Regionalnych działa na finansową niekorzyść spółki.
O sporze pomiędzy Przewozami Regionalnymi a Kolejami Małopolskimi
pisaliśmy w końcu 2017 roku. Po przekazaniu części tras kolejowych w Małopolsce przez marszałka z rąk PR do KM, ten pierwszy operator odmówił serwisowania pociągów na terenie swojego krakowskiego zakładu, jak to miało miejsce dotychczas.
Obecnie część pociągów (Koleje Małopolskie posiadają 22 elektryczne zespoły trakcyjne) serwisowana jest w nowosądeckim Newagu – to Impulsy (13 sztuk) objęte jeszcze gwarancją producenta. Ezt wyprodukowane przez Pesę są serwisowane w Dębicy, a przeglądy wyższych poziomów mają miejsce w Katowicach. Czy pojazdy, których przeglądy wykonywane są w trzech rożnych miejscach bezpiecznie kursują z pasażerami?
– Oczywiście, nie ma mowy, by pociąg z pominiętym przeglądem wyjechał z kimkolwiek na trasę. Pod tym względem bardzo mocno kontroluje nas zresztą Urząd Transportu Kolejowego. Wszystkie przeglądy są realizowane przez ekipy serwisowe producentów poszczególnych pojazdów – powiedział Grzegorz Stawowy.
Przewozy Regionalne: Nie utrudniamy serwisowania ezt, z pewnymi wyjątkami
Co ciekawe, Przewozy Regionalne zmieniły zasady korzystania ze swojej hali obsługowej w Krakowie od 1 lutego 2018 r. Nowa instrukcja jej użytkowania zezwala na wjazd do niej wyłącznie pojazdów 3-członowych.
– Wydaliśmy częściową zgodę na wniosek Kolei Małopolskich w zakresie udostępniania punktu utrzymania taboru w celu wykonania przeglądów pojazdów. Działając w oparciu o możliwości techniczne naszego zaplecza (np. długość kanałów), możliwa jest obsługa wyłącznie pojazdów trójczłonowych, na które wydaliśmy zgodę (EN64) od 1 lutego 2018 r. Pomimo zgody i przedstawionego nam harmonogramu, Koleje Małopolskie do tej pory nie skorzystały z zaplecza technicznego Przewozów Regionalnych – powiedział Dominik Lebda, rzecznik prasowy Przewozów Regionalnych.
Tymczasem prezes Kolei Małopolskich Grzegorz Stawowy z ograniczonej oferty PR korzystać nie zamierza.
– 10 grudnia stał się cud i hala Przewozów Regionalnych nagle przestała mieć możliwość przyjmowania dłuższych niż 3-członowe pojazdy. A my pojazdów 3-członowych EN64 mamy tylko 4 i w takiej sytuacji wolimy, by ich przeglądy odbywały się gdzie indziej – powiedział „RK” Grzegorz Stawowy – prezes Kolei Małopolskich.
Złagodzenie stanowiska w zamian za trasy?Dominik Lebda dodaje, że delikatna zmiana stanowiska spółki nie była uzależniona od decyzji dotyczącej obsługi Podhalańskiej Kolei Regionalnej. Ten nowy projekt, przysparzający więcej pracy Polregio pod Tatrami, przekaże do obsługi Przewozów marszałek województwa małopolskiego Jacek Krupa. Piszemy o tym
tutaj.
– Pozytywnie odbieramy decyzję o powierzeniu obsługi PKR spółce Przewozy Regionalne. Wielokrotnie deklarowaliśmy gotowość do obsługi zwiększonej liczby połączeń w woj. małopolskim i gotowość tę podtrzymujemy. Jako przewoźnik dołożymy wszelkich starań, by założenia PKR od strony realizacji połączeń kolejowych były spełnione na najwyższym poziomie – komentuje plan marszałka Dominik Lebda.
Stawowy: Kiedy zarząd Polregio zrozumie, że działa na szkodę spółki?Grzegorz Stawowy ostro komentuje niechęć Polregio do współpracy. Twierdzi, że zarząd spółki, postępując w ten sposób, działa na szkodę spółki.
– Dla mnie odrzucenie chęci współpracy to oczywista decyzja polityczna. Niestety ma ona wpływ na kondycję finansową Przewozów Regionalnych, bo przecież dotąd nie wykonywały one przeglądów naszych pociągów charytatywnie, tylko otrzymywały za usługę konkretne, duże pieniądze. O te właśnie pieniądze (prezes Stawowy zasłania się tajemnicą handlową, nie zdradzając sumy – dop. red) Przewozy Regionalne są uboższe. Ciekawe, kiedy zarząd PR uświadomi sobie, że to jest działanie na szkodę spółki, a to jest prokurator. Już dochodzą do nas słuchy, że pracownicy na bocznicy boją się zwolnień ponieważ pracy mają zdecydowanie mniej niż dotychczas – mówi "RK" prezes małopolskiego operatora.