– Zaniedbań w utrzymaniu taboru nie da się uzupełnić w cztery miesiące, które minęły od początku kadencji nowego zarządu – tłumaczy członek zarządu PKP Intercity Jarosław Oniszczuk. Zaległości spółka będzie uzupełniać przynajmniej do końca 2018 roku.
Jakub Madrjas, Rynek Kolejowy: W 2013 roku PKP Intercity dysponowało około 1600 wagonami. Jak to wygląda w tej chwili?
J
arosław Oniszczuk, członek zarządu PKP Intercity: Obecnie w spółce gotowych do jazdy jest ok. 1300 wagonów oraz 60 elektrycznych zespołów trakcyjnych Dart, Flirt oraz Pendolino. Nasz cel to około 1450 wagonów. Należy pamiętać, że praca przewozowa IC wzrosła o ponad 20 procent względem ubiegłego roku. To oznacza, że musieliśmy przygotować zabezpieczenie taborowe dla codziennego ruchu oraz okresów szczytów przewozowych – wakacji czy wyjazdów świątecznych. Do tego należy doliczyć niezbędne zasoby rezerwy czy tabor do obsługi
Światowych Dni Młodzieży. Trzeba jasno powiedzieć, że
zaniedbań w utrzymaniu taboru naszych poprzedników nie da się uzupełnić w cztery miesiące, które minęły od początku kadencji nowego zarządu. W tym czasie podjęliśmy już szereg działań intensyfikujących proces naprawy i modernizacji, ale wstępnie szacuję, że zaległości będziemy uzupełniać przynajmniej do końca 2018 roku. Pierwsze efekty naszych prac na większą skalę pasażerowie powinni odczuć już pod koniec przyszłego roku.
Jakie to działania?
W pierwszej kolejności zatrzymaliśmy relokację, znajdującej się na warszawskiej Olszynce, filii zakładu Remtrak, dzięki której naprawianych jest ok. 120 wagonów rocznie. Kiedy w marcu przyszliśmy do spółki okazało się, że już od kilku tygodni zakładowi nie były zlecane prace. Dla nas oznaczało to brak bieżących napraw wagonów, dla Remtraku – którego jesteśmy właścicielem – konieczność zwolnień pracowników, a nawet likwidację. Cofnęliśmy tę decyzję, filia zostaje w Warszawie. Dodatkowo, wznowiliśmy proces napraw, podpisując umowę na naprawę 332 wagonów, którą następnie powiększyliśmy o kolejne 42 sztuki. Wydaliśmy również zgodę na
rozbudowę i rozszerzenie zakresu działalności zakładu Remtrak w Idzikowicach oraz zmieniliśmy organizację napraw. Ruszyliśmy także z przygotowaniem inwestycji i
zakupu taboru w kolejnej perspektywie UE. Nasi poprzednicy wiele o niej mówili, ale nie przygotowali żadnej dokumentacji potrzebnej do ogłoszenia przetargów: analiz, studiów wykonalności.
Jak duże były zaniedbania dotyczące napraw taboru PKP Intercity?
Niezwłocznie po objęciu stanowiska, przeanalizowałem naszą sytuację taborową.
Brakowało nam ok. 100 wagonów, stąd jedną z pierwszych moich decyzji było przyspieszenie procesu napraw, tak by objął on jak najwięcej wagonów. Dzięki temu udało się wykonać część niezbędnych dla okresu wakacyjnego napraw jeszcze przed szczytem przewozowym, uzupełniając nasz park taborowy o 50 wagonów. 40 wagonów
wypożyczyliśmy od Kolei Czeskich. Przesunęliśmy też harmonogram przeglądów i napraw, aby pozyskać jak największą niezbędną ilości taboru potrzebnego na okres wakacji a przede wszystkim
Światowych Dni Młodzieży.
Czy to dlatego trzeba było zawiesić ponad 20 pociągów na okres ŚDM?
Podczas Światowych Dni Młodzieży uruchomimy przynajmniej 45 pociągów specjalnych, przewidujemy również większe zapotrzebowanie na wagony w pociągach stałego kursowania oraz konieczność zabezpieczenia ewentualnych tzw. bisów. Decyzja o zawieszeniu wybranych połączeń zapadła jeszcze przed moim przyjściem, co oznacza, że już na początku roku wiedziano, że nie będzie możliwości zabezpieczenia odpowiedniej ilości taboru. Mamy trasy gdzie miedzy 24 lipca a 2 sierpnia będziemy mieć znaczący skok liczby klientów związany z największą imprezą masową w Polsce. To absolutnie normalne i zapobiegawcze działanie, że zawieszamy na kilka dni połączenia najmniej rentowne, żeby wykorzystać je do uzyskania przychodów, tam gdzie są największe potoki podróżnych.
Jak poinformował minister Stomma, w PKP Intercity prowadzone jest postępowanie w sprawie zaniedbań w utrzymaniu taboru w poprzednich latach. Czy są już jakieś wnioski w tej sprawie?
Ostatecznych wyników jeszcze nie ma, ale już teraz widzimy, że strategia taborowa była zmanipulowana. Ilostan nie odpowiadał rzeczywistości, ale był sztucznie dostosowywany do potrzeb konkretnych osób czy projektów. Audyt był z pewnością niezbędny.
Całą rozmowę z Jarosławem Oniszczukiem, członkiem zarządu PKP Intercity będzie można przeczytać w kolejnym numerze miesięcznika „Rynek Kolejowy”. Zapraszamy do prenumeraty!