W zeszłym tygodniu Adam Andruszkiewicz, białostocki poseł Kukiz'15, wysłał do MIB interpelację w sprawie nazw pociągów PKP Intercity. Ich część ma być zdaniem posła niewłaściwa ze względu na promocję m.in. okultyzmu i komunizmu. Przewoźnik wskazuje natomiast, że większość nazw nadawanych jest w związku z charakterem lub dziejami regionu, przez który pociąg jedzie.
Największy krajowy przewoźnik odniósł się krótko do
głośnej interpelacji posła Kukiz'15 Adama Andruszkiewicza, który doszukiwał się w nazwach pociągów tej spółki m.in. promowania okultyzmu („Świętopełk”, „Czcibór”, „Dionizos”) i komunizmu („Aurora”). Poseł sugerował też, że niektóre pociągi noszą imiona ludzi niegodnych upamiętniania („Gombrowicz”, „Broniewski”), a relacje innych nie licują z powagą noszonej przez nie nazwy („Wawel” do Bydgoszczy, a nie do Warszawy). O wyjaśnienia zwrócił się do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, które dotuje połączenia w ramach umowy PSC.
Autor interpelacji domagał się też wskazania, kto podjął decyzję o nadaniu kontrowersyjnych jego zdaniem nazw zarówno po stronie przewoźnika, jak i resortu transportu. – Nazwy naszych pociągów wybierają nasi pracownicy przygotowujący rozkład jazdy – informuje Marta Ziemska z biura prasowego PKP Intercity. Nie były więc one przedmiotem prac po stronie MIB.
Będą kolejne plebiscyty
Dziś na spotkaniu z dziennikarzami do interpelacji odniósł się krótko prezes PKP Intercity Marek Chraniuk. – Będziemy chcieli odpowiedzieć na nią jak najszybciej – zapewnił. Jak dodał, pociąg "Wawel" historycznie jeździł nawet do Hamburga, a w relacji do Bydgoszczy nie ma niczego niepoważnego. Istotne jest oczywiście to, by pociąg ten kursował do Krakowa.
Jak dodała naczelnik wydziału komunikacji i public relations Beata Czmerajda, przewoźnik nie upiera się, że wszystkie nazwy pociągów są doskonałe i będzie je dostosowywał do wskazań klientów. – W ubiegłym roku bardzo sprawdził się plebiscyt na nazwy pociągów. Otrzymaliśmy kilka tysięcy zgłoszeń i na pewno w tym roku przeprowadzimy go w szerszym zakresie – zapowiedziała.
Dzięki plebiscytowi do listy nazw dołączyły takie jak „Deyna” czy „Uszatek”. Powyższe nazwy nie wzbudziły jednak wątpliwości Adama Andruszkiewicza. Te, które wymienił w swoim pytaniu, to w znacznej części nazwy nowo wprowadzone w grudniowym rozkładzie, w tym nadane wszystkim pociągom nocnym. Otrzymały one przydomki pochodzące od nazw ciał niebieskich i konstelacji gwiazd, które ze względu na swoje obce pochodzenie nie spełniają w opinii posła wymogów ustawy o języku polskim. – Artykuł 5 [tej ustawy] mówi, że podmioty wykonujące zadania publiczne na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej dokonują wszelkich czynności w języku polskim – czytamy.
Nazwy odwołują się do regionów, przynajmniej na ogółPrzewoźnik póki co nie wskazuje szczegółowych powodów nadania każdej z wymienionych nazw osobno, zapewnia jedynie, że za ich wyborem nie stały złe intencje. – Najczęściej nazwa pociągu związana jest z regionem, po którym dany skład kursuje. Może też nawiązywać do postaci pochodzącej z regionu – tłumaczy Marta Ziemska. Witold Gombrowicz urodził się jednak na Kielecczyźnie, młodość spędził w Warszawie, a pociąg jego imienia kursuje pomiędzy Szczecinem a Przemyślem. Podobnie Władysław Broniewski – choć kojarzony głównie z Płockiem i Warszawą, patronuje połączeniu ze Szczecina do Łodzi.
Wątpliwości posła Andruszkiewicza nie wyjaśniło póki co Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. Szerszą analizę nazw niebawem przedstawi natomiast przewoźnik. – Niezwłocznie przygotujemy odpowiedź na interpelację w tym temacie – zapewnia Marta Ziemska.