Prokuratura uznała, że nie można wskazać winnego śmierci dwójki dzieci, do której doszło podczas zderzenia auta i autobusu szynowego w Pniewitem. Okazało się, że za skrzyżowanie polnej drogi i torów nikt nie odpowiada.
Do wypadku doszło w czerwcu 2015 i teraz, po niemal dwóch latach, prokuratura rejonowa w Chełmnie doszła do wniosku, że miejsce gdzie doszło do wypadku i które PKP PLK wielokrotnie nazywała „przejazdem bezpiecznym”, nie jest w sensie prawnym przejazdem kolejowym. Nie leży w gestii PKP PLK, ani tym bardziej gminy.
– Nie mieliśmy do czynienia z przejazdem kolejowym. To było przejście przez tory – powiedziała przed kamerą tvn24 Ewa Kujawa z Prokuratury Rejonowej w Chełmnie. Nie leżało ono w gestii gminy, ani tym bardziej PKP PLK. Co istotne – znaki STOP pojawiły się przed przejazdem z inicjatywy gminy, dlatego przejeżdżający przez nie mogli mieć wrażenie, że korzystają z drogi należycie przygotowanej do przekraczania szlaku kolejowego.
Matka dwójki dzieci, które zginęły w wypadku od lat walczyła o bezpieczny przejazd, który widać było z okien jej domu. Zdaniem rodziców, PKP PLK niewiele sobie z pism robiła i przejazdem zajęła się należycie dopiero po tragedii, gdy poprawiono tam widoczność dla kierowców aut i maszynistów, wprowadzono też ograniczenia prędkości.
– Warunki bezpieczeństwa, jakie występowały na tym przejeździe, były, delikatnie mówiąc, niewłaściwe – powiedział Łukasz Trochym, radca prawny Urzędu Transportu Kolejowego. Prokuratura jednak umorzyła dochodzenie, bo droga do przejazdu nie była publiczna – jest zdaniem brak jest więc osób za nią odpowiedzialnych. Ustalenia prokuratury z pewnością nie są satysfakcjonujące dla rodziny i zapewne podejmie ona własne kroki prawne.
Obecnie „przejazd” jest zamknięty. Postawiono przy nim barierki i szykany. – Bezpośrednim powodem było to, że wyższy poziom bezpieczeństwa zapewni sąsiedni przejazd – powiedział Mirosław Siemieniec. Nie można tam również przechodzić, o czym informują odpowiednie znaki.
– To jest niemożliwe, żeby na czynnym przejeździe kolejowym, gdzie jest prowadzony ruch kolejowy, dochodziło do tragedii i nie można było w związku z tym wskazać winnych – skomentował Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych Tor.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.