- Zamrażamy wszelkie prace nad KDP po wykonaniu studium do roku 2030 - powiedział "Rynkowi Kolejowemu" Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. Deklaracja ta oznacza, że prace nad budową linii kolejowej łączącej Warszawę z Wrocławiem i Poznaniem przez Łódź, po której pociągi będą mogły się poruszać z prędkością 350 km/godz. zostały odłożone na co najmniej 20 lat.
– Przez najbliższe lata czeka nas wielka modernizacja polskich kolei w ramach tego, co już posiadamy i pełna koncentracja wysiłków na projektach modernizacyjnych i rewitalizacyjnych. Czas na wielkie wizjonerskie projekty przyjdzie po roku 2030. Musimy się skupić na modernizacji istniejącej sieci. To ona wymaga ratunku. To z niej będzie mogło skorzystać więcej pasażerów – uzasadnia decyzję o porzuceniu projektu budowy linii dużych prędkości Sławomi Nowak. – Stawiamy na ogromny plan modernizacji polskiej kolei do roku 2030. Koncentrujemy się na modernizacji tego co mamy, a nie realizacji marzeń kolejarzy, jakimi są KDP - podsumował minister.
- Słynny projekt linii "Ygrek" będzie kosztowny, może kosztować według rożnych ocen od 20 do 28 miliardów złotych. Jeżeli mamy problem z 28-letnimi wagonami, jeżeli mamy problem z odpowiednim czasem przejazdu z Warszawy do Gdańska, to to jest naszym priorytetem. Do projektu Kolei Dużych Prędkości wrócimy, gdy Polskę będzie na nią stać - tłumaczył na dzisiejszej konferencji prasowej minister Nowak.
Wiceminister transportu Andrzej Massel zaznacza, że przedsmak kolei dużych prędkości w Polsce będziemy mieli już za dwa lub trzy lata, kiedy zakończy się modernizacja Centralnej Magistrali Kolejowej, na której pociągi będą mogły rozwijać prędkość powyżej 200 km/godz. - Marzenia trzeba mieć i nie można się ich wyzbyć, ale trzeba zrobić coś co da lepszy efekt już teraz. To będzie ewolucyjna droga do KDP. Za dwa może trzy lata na CMK będziemy jechać z prędkością 220-230 km/godz., a to już bardzo dużo - powiedział "Rynkowi Kolejowemu" Andrzej Massel.
Historia polskiego programu KDP
O budowie linii dużych prędkości w Polsce mówiło się od wielu lat, ale realnych kształtów projekt zaczął nabierać w 2007 roku po zwycięskich dla Platformy Obywatelskiej wyborach parlamentarnych. W programie wyborczym tej partii znalazł się punkt mówiący o potrzebie budowy szybkiej kolei w Polsce. Następnie obietnica realizacji programu budowy kolei dużych prędkości pojawiła się w expose premiera Donalda Tuska. - Mój rząd w trybie pilnym zakończy prace nad studium kolei dużych prędkości po to, aby jeszcze w tej kadencji z fazy studium wejść w fazę realizacji - mówił cztery lata temu w Sejmie prezes Rady Ministrów.
19 października 2008 roku polski rząd koalicyjny PO i PSL przyjął program budowy kolei dużych prędkości w Polsce. Dotyczy on wybudowania nowej linii wysokich prędkości w układzie tzw. "Y" czyli linii, która rozpocznie swój bieg w Warszawie, a następnie przez Łódź będzie prowadzić do Wrocławia i Poznania. W dokumencie tym napisano: "Zaniechanie budowy linii dużych prędkości w sytuacji, kiedy jest realizowany program budowy autostrad (w tym szczególnie A2) i dróg ekspresowych (w tym S8) oraz kiedy następuje rozwój transportu lotniczego, spowoduje marginalizację transportu kolejowego i zmianę podziału międzygałęziowego na korzyść środków transportu bardziej obciążających środowisko naturalne niż kolej: samochodu osobowego i samolotu."
Zgodnie z przyjętym harmonogramem budowa ponad 500-kilometrowej linii kolejowej przystosowanej do prędkości 350 km/godz. miała rozpocząć się w 2014 r., a pierwsze pociągi miały zabrać pasażerów w 2020 r. O ostatecznym kształcie projektu miało zdecydować studium wykonalności. Przetarg na jego przygotowanie rozstrzygnięto w czerwcu 2010 roku. Kontrakt o wartości 49 mln zł przypadł konsorcjum hiszpańskiej Ingenieria IDOM i Biurze Projektów Komunikacyjnych w Poznaniu.
Niedawno zakończył się pierwszy etap studium, który przewidywał wybór najkorzystniejszego wariantu przebiegu linii. Hiszpańsko-polskie konsorcjum przedstawiło trzy warianty, z których na początku października PKP Polskie Linie Kolejowe wybrały opcję, według której linia rozpoczynałaby się w okolicach stacji Warszawa Zachodnia, i dalej biegłaby w stronę Ożarowa Mazowieckiego, w kierunku drogi S8. Trasa odbiłaby się od drogi A2 i ominęłaby Skierniewice od strony północnej. Linia skręciłaby w kierunku Łodzi w okolicach Strykowa. Przez Łódź biegłaby tunelem, aż do stacji Łódź Kaliska. Dalej tory miałyby kierować się w kierunku Sieradza. Rozgałęzienie na Poznań i Wrocław miałoby znaleźć się za Nowymi Skalmierzycami. Linia poznańska prowadziłaby przez okolice Pleszewa, Jarocina, i dalej Środy Śląskiej. Pociągi miałyby wjeżdżać do miasta od strony południowo-wschodniej. Między Nowymi Skalmierzycami a Wrocławiem linia mijałaby Ostrzeszów, Oleśnicę i m. in. Laskowice. Pociągi miałyby wjeżdżać do miasta od strony południowej. Teraz wariant ten będzie przedmiotem dyskusji międzyresortowego zespołu ds. KDP, ale ostateczną decyzję o przebiegu linii „Y” podejmie Rada Ministrów.
Następnie realizacja studium wykonalności wkroczy w drugą fazę, w której hiszpańsko-polskie konsorcjum w ciągu 14 miesięcy ma przygotować niezbędną do prowadzenia inwestycji dokumentację, czyli m.in. określi źródła oraz sposób finansowania budowy, a także zaproponuje przewoźnika.
Powolna rezygnacja
W tegorocznym expose premiera Donalda Tuska nie było już mowy o kolejach dużych prędkości. Co więcej, Platforma Obywatelska skreśliła ten punkt z programu wyborczego przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Jednak już wcześniej pojawiały się głosy sceptyczne wobec planu budowy super szybkiej kolei w Polsce, a przedstawiciele resortu infrastruktury już od kilku miesięcy unikali jasnych deklaracji co do przyszłości KDP w Polsce.
W nowym rządzie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego stanowisko ministra odpowiedzialnego za kolej w Polsce objął Sławomir Nowak, który do niedawna pełnił funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta RP. - Bardzo zależy mi na tym, żeby młody, ambitny i energiczny człowiek, jakim jest Sławomir Nowak, skupił się przede wszystkim na kolei – uzasadniał decyzję o wyborze ministra transportu, budownictwa i gospodarki premier Donald Tusk.
Mimo to właśnie na Sławomira Nowaka spadł obowiązek ogłoszenia przesunięcia planów budowy kolei dużych prędkości w Polsce w bliżej nieokreśloną przyszłość. Oficjalnie powodem tej decyzji jest postawienie na modernizację linii kolejowych w całej Polsce, kosztem budowy super szybkiego połączenia z Warszawy do Wrocławia i Poznania.
Prawdziwe powody mogą leżeć jednak głębiej. Z nieoficjalny informacji "Rynku Kolejowego" wynika, że koszt budowy linii "Y" został oszacowany przez hiszpańsko-polskie konsorcjum na kwotę ok. 35 mld zł. To o ok. 10 mld zł więcej niż pierwotnie planowano. Polski nie stać na sfinansowanie takiego projektu ze środków budżetu państwa. Biorąc pod uwagę, że w przyszłej siedmioletniej perspektywie budżetowej na lata 2014-2020 nasz kraj na inwestycje kolejowe prawdopodobnie otrzyma ok. 30 mld zł, trudno oczekiwać także, aby przy wsparciu funduszy europejskich inwestycja ta była możliwa do zrealizowania. A jeżeli tak, to pochłonęłaby ona zdecydowaną większość tych środków, co przyczyniłoby się do dalszej degradacji infrastruktury kolejowej w innych częściach kraju.
Do zamrożenia programu budowy linii „Y” przyczyniła się zapewne także mniejsza skłonność do ryzyka polskiego rządu w związku z kolejną falą kryzysu, spowodowanej trudną sytuacją strefy euro. Upadek tej strefy mógłby przełożyć się na falę recesji w całej Europie, w tym także w Polsce.