Na dopiero zmodernizowanej linii E65 Warszawa – Gdańsk konieczne jest wzmocnienie nasypów, które będzie kosztować blisko sto milionów złotych. Zdaniem PLK winy za ten stan rzeczy nie ponosi ani projektant, ani wykonawca modernizacji.
We wrześniu tego roku PKP Polskie Linie Kolejowe rozpisały przetarg na wzmocnienie nasypów na inii nr 9 (E65) pomiędzy Warszawą a Gdańskiem na obszarze LCS Malbork. Postępowanie ostatecznie nie zostało rozstrzygnięte, bo jedyna oferta na wykonanie prac, złożona przez Trakcję PRKiI – wykonawcę modernizacji tego odcinka – przekraczała kosztorys aż o 13,4 mln złotych (opiewała ona na kwotę 95,6 mln złotych brutto).
W listopadzie ogłoszono więc nowy przetarg na prace przy nasypach – tym razem o kosztorysie na poziomie 98,4 mln złotych brutto. Nasypy trzeba naprawić w aż pięciu lokalizacjach, w miejscowościach Stańkowy, Prabuty, Mleczewo oraz Dąbrówka Malborska położonych na trzydziestokilometrowym odcinku linii. Łączna długość nasypów do wzmocnienia wynosi ok. 1200 metrów.
Przed wykonaniem prac potrzebne będzie uzupełnienie badań geologicznych, polowych i laboratoryjnych, wykonanie dokumentacji i uzyskanie uzgodnień i pozwoleń, a po realizacji – prowadzenie monitoringu nasypów przez trzy lata. Oferty będą oceniane na mocy kryterium ceny (60 proc.), terminu realizacji (30 proc.) i doświadczenia wykonawcy (10 proc.).
Bez istotnych zmian w rozkładzie jazdy
Dlaczego potrzeba wzmocnienia nasypów na dopiero zmodernizowanej linii? Rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec zapewnia, że wykonawca prac, konsorcjum, którego liderem była Trakcja PRKiI, dobrze zrealizował zadanie, natomiast już po odbiorze eksploatacyjnym stwierdzono, że zakres rzeczowy inwestycji musi zostać rozszerzony o wzmocnienie nasypu. – Okazało się, że wykonane prace nie gwarantowały bowiem eksploatacji odcinka z zakładanymi wyższymi prędkościami i obciążeniami – mówi rzecznik.
Jak informuje, po pięciu latach eksploatacji, stwierdzono niewielkie osiadanie gruntu. – Aby nie wykonywać kolejnych podbić toru, zdecydowano wykonać roboty wzmacniające nasypy – mówi Siemieniec. Na odcinku objętym zamówieniem prędkość drogowa pociągów zarówno wagonowych, jak i Pendolino to 130, a nawet 120 km/h zamiast 160 km/h. Natomiast w konkretnych miejscach, gdzie usuwają się nasypy prędkość pociągów jest punktowo ograniczona - nawet do 60 km/h.
Prace planowane są w II połowie 2018 roku. – Po wyłonieniu wykonawcy ustalony zostanie dokładny harmonogram prac – mówi Mirosław Siemieniec. – Ruch pociągów będzie utrzymany. Nie są przewidywane istotne zmiany w rozkładzie – zapewnia. PLK jest pewna, że nie ma ryzyka zwrotu dotacji unijnych. - Prace nie wpływają na kwalifikowalność wydatków – podkreśla rzecznik zarządcy infrastruktury.
Winnych brakNie ma niestety odpowiedzi na pytanie, dlaczego do zrealizowanej już (prawie, bo wciąż
brakuje zamówionego w 2012 roku systemu ERTMS) modernizacji trzeba dorzucić sto milionów złotych. Skoro wykonawca dobrze zrealizował prace, to może zawinił projekt? – Projekt został przygotowany w sposób właściwy. Badania realizowane w terenie – jeszcze przed projektem – nie wskazywały na konieczność dodatkowych prac – odpowiada rzecznik zamawiającego.
Warto przypomnieć, że choć początkowo prace przy modernizacji linii na obszarze LCS Malbork miały się potrwać do końca 2013 roku, to na trzy miesiącem przed upływem tego terminu PLK podpisała z Trakcją aneks, wydłużający termin o dziewięć miesięcy. Natomiast we wrześniu 2014 roku podpisano wartą 20,9 mln zł umowę z Trakcją na
dodatkowe prace na LCS Malbork, obejmujące m. in. wzmocnienie podłoża i konstrukcji nasypu kolejowego.