Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zajęło stanowisko w sprawie licznych awarii spalinowych lokomotyw Gama, których 10 sztuk kupiło PKP Intercity. Z danych udostępnionych przez ministerstwo wynika, że przez 7 miesięcy PKP Intercity za komunikację zastępczą w zamian za pociągi prowadzone Gamami wydało 200 tysięcy złotych. Przedstawia też dane określające stopień dostępności pojazdów do ruchu.
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa szczegółowo opisało sytuację związaną z licznymi odwołaniami pociągów prowadzonymi trakcją spalinową, a konkretnie, zakupionymi przez PKP Intercity 10 nowoczesnymi lokomotywami Gama, wyprodukowanymi w 2015 roku przez Pesę Bydgoszcz. Opis jest odpowiedzią na interpelację posła Jarosława Zielińskiego, zaniepokojonego licznymi niedogodnościami, które znoszą pasażerowie w związku z wprowadzaniem autobusowej komunikacji zastępczej. Poseł pyta o wiele rzeczy, m.in. o to, w jaki sposób lokomotywy zostały przyjęte na stan przewoźnika.
Odbiory wykonane poprawnie
– W trakcie realizacji umowy zakupu lokomotyw serii SU160 nigdy nie doszło do sytuacji, w której odbiorca, tj. PKP Intercity SA, odebrałby niesprawny tabor. Takiej sytuacji zapobiegają wewnętrzne procedury odbiorowe spółki – zapewnia podsekretarz stanu ds. kolei w MIB Piotr Stomma i dodaje, że umowa na dostawę 10 lokomotyw SU160 ściśle określała procedurę kontroli procesu produkcji oraz odbiór pojazdów. Komisarze odbiorczy dokonywali kontroli zarówno w trakcie procesu produkcji, jak i odbioru fabrycznego każdego pojazdu z osobna. Odbiór fabryczny obejmował próby stacjonarne lokomotywy i następnie jej próby ruchowe. Pozytywny wynik tych odbiorów stanowił podstawę do przeprowadzenia odbioru końcowego lokomotywy, po czym następowało podpisanie protokołu zdawczo-odbiorczego, który podpisywany był przez strony umowy.
Minister Stomma poinformował także, że 10 spalinowych Gam to za mało, by realizować rozkład jazdy na liniach niezelektryfikowanych. Dlatego PKP Intercity poszukiwało lokomotyw, które mogą prowadzić pociągi pasażerskie. Efektem tych poszukiwań jest umowa z Kolejami Czeskimi, na podstawie której do 10 grudnia 2016 r. eksploatować będzie 5 lokomotyw o prędkości maksymalnej wynoszącej 100 km/h. Są to tzw. „Nurki”.
Na wniosek ministerstwa PKP Intercity poinformowało też o rezerwie taborowej na wypadek awarii Gam. Ministerstwo oceniło ją jako „niską”. Wynosi ona po 1 lokomotywie SU160 dla lokalizacji Białystok, Rzeszów, Krzyż. MIB zwraca uwagę, że w umowie zakupu pojazdów Pesa zagwarantowała dostępność taboru na poziomie 99,5%. Tymczasem najnowsze dostępne wskaźniki wskazują jedynie 58,64% dostępności sprawnych pojazdów. Ale w ostatnich tygodniach te dane w coraz mniejszym stopniu wynikają z technicznych problemów pojazdów. Jak poinformował przewoźnik i Pesa, powodem wyłączeń większości Gam są naprawy taboru po kolizjach ze zwierzyną leśną, w jednym przypadku chodzi o wyłączenie jednej z lokomotyw (na 4 miesiące) po wykolejeniu się na stacji Białystok. MIB podaje, że działanie siły wyższej lub błąd ludzki stanowią około 60% wszystkich wyłączeń lokomotyw SU160.
Jednocześnie ministerstwo poinformowało, że umowa pomiędzy PKP Intercity a Pesą zawiera klauzule zabezpieczające przewoźnika w przypadku niedotrzymania deklarowanego wskaźnika niezawodności. Oczywiście jednak naliczanie i obciążanie producenta karami umownymi przez przewoźnika nie ma bezpośredniego wpływu na poprawę sposobu realizacji przewozu w sytuacjach awaryjnych.
SM42 nie może zastąpić SU160Poseł Zieliński pytał też o możliwość zastąpienia SU160 zmodernizowanymi spalinowymi lokomotywami SM42, które zgodnie z projektem unijnym dedykowane są m.in. do obsługi pociągów na odcinku Wrocław – Kudowa-Zdrój oraz w sezonie letnim na odcinku Gdynia – Hel.
– Realokacja tych lokomotyw do lokalizacji Rzeszów, Białystok i Krzyż wiązałaby się z dużym rozproszeniem serii oraz koniecznością znalezienia autoryzowanego podmiotu uprawnionego do utrzymania i naprawy tych lokomotyw, ponieważ PKP Intercity SA nie posiada w omawianych lokalizacjach własnych punktów utrzymania i naprawy lokomotyw. Ponadto zmiana wiąże się z koniecznością uzyskania zgody na odstępstwo od założeń projektu dofinansowanego ze środków UE „Modernizacja 20 lokomotyw spalinowych serii SM42”– odpowiedział Piotr Stomma posłowi.
Co z pasażerami?Poseł Zieliński miał uwagi co do sposobu informowania pasażerów o odwołaniu pociągów i organizacji komunikacji zastępczej.
– Zdaniem UTK nawet w sytuacji, kiedy komunikacja zastępcza jest organizowana ad hoc w przypadku wystąpienia zdarzenia losowego, którego nie da się z góry przewidzieć i którego nie da się uniknąć, przewoźnicy kolejowi nie są zwolnieni z obowiązków informacyjnych względem pasażerów. Niemniej jednak Prezes UTK wskazywał PKP Intercity SA na konieczność poprawy jakości informacji zamieszczanych na stronie internetowej – oświadczył Piotr Stomma.
Minister zaznaczył, że Urząd Transportu Kolejowego podjął liczne czynności sprawdzające na miejscu, mające na celu ustalenie między innymi, czy zapewniono odpowiednią liczbę jednostek oraz sprawdzenie ich stanu technicznego. Badano również sposób organizacji komunikacji zastępczej w przypadku wystąpienia awarii oraz jej realizacji zgodnie z obowiązującymi przepisami. „Rynek Kolejowy” miał jednak wątpliwości co do kontroli UTK. Urzędnicy podczas kontroli bowiem… nie natknęli się na lokomotywy Gama. Więcej na ten temat przeczytasz
TUTAJ.
– Urząd Transportu Kolejowego posiada informacje na temat znaczącego udziału autobusowej komunikacji zastępczej do przewozu podróżnych na odcinkach, gdzie pociągi w założeniach miały być prowadzone trakcją spalinową. Tym niemniej, w świetle obowiązujących przepisów, przewoźnik wywiązuje się ze swoich zobowiązań wobec pasażerów (w tym również w zakresie odpowiedzialności odszkodowawczej za opóźnienia w dotarciu do stacji docelowej bądź za powstałe w związku z opóźnieniami szkody) – napisał Piotr Stomma.
Realne kosztyKoszty uruchomienia komunikacji zastępczej ponoszą jednak nie tylko pasażerowie. MIB poinformował, że usługi prowadzenia komunikacji zastępczej prowadzi w związku z odwołaniami pociągów aż 7 lokalnych przewoźników, z wyjątkiem jednego, z województw wschodnich. MIB podał też dane dotyczące pieniędzy, jakie przekazał na konto przewoźników. Łącznie w okresie od początku lipca do końca lutego było to prawie 200 tysięcy złotych. „Najdroższy” dla PKP Intercity był styczeń, gdy na konto prywatnych przewoźników przelano 81 tysięcy złotych.