Prokuratura postawiła zarzuty maszyniście, który 13 maja 2016 r. prowadził pociąg z 44 wagonami z tłuczniem, z których część wykoleiła się na stacji Sośnie Ostrowskie. Według prokuratury mężczyzna zlekceważył ostrzeżenia dyżurnego ruchu o iskrzeniu kół, co doprowadziło do katastrofy. Maszynista, który na kolei przepracował 11 lat, nie przyznaje się do winy.
Do wypadku doszło na stacji Sośnie Ostrowskie na linii kolejowej 355, pomiędzy Twardogórą a Ostrowem Wielkopolskim. Wykolejeniu uległo 12 wagonów z tłuczniem, które zdemolowały stację. W czasie wypadku zniszczeniu uległy urządzenia infrastruktury dworcowej, tory z szynami i podkładami, rozjazdy, mostek oraz perony. Okazało się, że jeden z wagonów wypadł znacznie wcześniej, a maszynista został o tym poinformowany o iskrzeniu kół przez dyżurnego ruchu z Bukowiny Sycowskiej.
– W trakcie postoju na kolejnej stacji w Międzyborzu Sycowskim, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi wynikającemu z instrukcji, zaniechał sprawdzenia stanu technicznego prowadzonego przez niego składu towarowego i podjął decyzję o dalszym kontynuowaniu jazdy, w wyniku czego, przejeżdżając przez stację w Sośniach Ostrowskich, doprowadził do wykolejenia części wagonów – powiedział prokurator Jarosław Górnaś. Maszynista nie przyznaje się do winy.
– Jeżeli dyżurny ruchu zauważył iskrzenie powinien bezzwłocznie wydać mi nakaz zatrzymania pociągu bądź zmniejszenia prędkości do następnej stacji. Ja jako maszynista nie jestem w stanie zobaczyć, co dzieje się na 20, 30 czy 40 wagonie w składzie pociągu. Przed wyprawieniem pociągu są odpowiedni ludzie, którzy robią oględziny wagonów. Później w takich sytuacjach możliwość obserwacji pociągu ma tylko dyżurny ruchu i urządzenia przytorowe, dlatego ważne jest prawidłowe przekazanie informacji maszyniście. Z moich przypuszczeń wynika, że dyżurni mieli brak komunikacji między sobą skoro nie wydali nakazu zatrzymania pociągu – bronił się maszynista cytowany przez portal faktykaliskie.pl
Po wypadku Zakład Linii Kolejowych w Ostrowie wycenił swoje straty na 700 tysięcy zł. Ta kwota pokryła także konieczność sprawdzenia specjalistycznych maszyn do naprawy szklaku. Łączny koszt (zniszczony tabor, konsekwencje zamknięcia odcinka linii kolejowej, komunikacji zastępczej itd.) wyniósł 1,7 mln zł. "Rynek Kolejowy" pisał o wypadku w tym miejscu. PKP, które są oskarżycielem posiłkowym żądają od maszynisty zwrotu prawie miliona złotych. Mężczyźnie grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.