– To szczęście, że linię obsługują Przewozy Regionalne – bo w przeciwieństwie do Kolei Małopolskich, mają czym zastąpić zdefektowane pojazdy marszałka – komentuje podstawienie EN71 zamiast nowoczesnego taboru prezes PR Krzysztof Mamiński.
Relacje pomiędzy zlecającym przewozy marszałkiem województwa małopolskiego a wykonującymi ich dużą część Przewozami Regionalnymi trudno nazwać idealnymi. Wczoraj wieczorem
relacjonowaliśmy szereg zarzutów, które wystosował wobec Polregio za pośrednictwem portalu Twitter marszałek Jacek Krupa. Chodziło o zastąpienie nowoczesnego pojazdu Acatusów Plus starym składem EN71 na trasie SKA do Miechowa.
Tabor zastępczy za zdefektowane pojazdy
Marszałek podkreślał, że zapewnia operatorowi 100% taboru do obsługi linii. Dziś prezes Przewozów Regionalnych Krzysztof Mamiński, na prośbę „Rynku Kolejowego”, odniósł się do zarzutów mniejszościowego udziałowca spółki. – Dwie jednostki, których właścicielem jest marszałek zdefektowały i to szczęście, że linię obsługuje spółka Przewozy Regionalne – bo miała co dać w zamian pasażerom. Jeżeli linia pozostałaby w obsłudze Kolei Małopolskich, to nie wiem jakim taborem miałyby pojechać – skomentował sprawę Krzysztof Mamiński.
O sytuacji rozmawialiśmy również z dyrektorem małopolskiego zakładu PR Andrzejem Siemieńskim. – Od poniedziałku opanowujemy sytuację na trasie Kraków – Sędziszów. To relacja, w której spotkaliśmy się z bardzo dużą frekwencją na którą mam wrażenie, że nikt do tej pory nie reagował – ani dotychczasowy przewoźnik ani organizator. Połączenia były realizowane pojedynczymi sztukami taboru, co kończyło się tym, że do Krakowa skład przyjeżdżał z frekwencją blisko 200%. Widząc co się dzieje, zaczęliśmy wzmacniać składy, zmieniać obiegi części składów, tworząc wahadła w podwójnej trakcji, co wpłynęło na poprawę warunków podróżowania – tłumaczy tło wydarzeń dyrektor.
– W pewnym momencie zdefektował nowy skład EN64 nr 6 spięty z nr 7. Awaria miała związek z hamulcem, dokładnie z pętlą hamulca bezpieczeństwa pasażera. Wykluczone jest, by w tej sytuacji włączać skład do obiegu. Posiadamy te same zasoby taborowe co Koleje Małopolskie na tej trasie, ale z uwagi na wzmocnienie składów, które wprowadziliśmy, w rezerwie posiadamy tylko jedną sztukę EN64. W pewnym momencie musieliśmy włączyć do obiegu stary typ taboru EN71, żeby nie odwoływać pociągu do Miechowa i powrotnego do Krakowa. Nie odwołaliśmy żadnego pociągu na tej trasie – podkreśla Siemieński.
Szkolenia były dodatkowe
Marszałek Jacek Krupa stwierdził jednak na Twitterze, że problemem nie były awarie taboru, tylko brak przeszkolenia u maszynistów Przewozów Regionalnych. Prezes operatora stanowczo zaprzecza. – Pan marszałek również przed 11 grudnia mówił, że ma wystarczające zasoby a okazało się, że oddał Przewozom Regionalnym milion pociągokilometrów. To jest test na jego wiarygodność – podkreślił Mamiński.
Dyrektor Siemieński wyjaśnia, że do prowadzenia pociągów wystarczyła maszynistom spółki autoryzacja bezpieczeństwa, którą została wykonana już w miniony piątek i sobotę. Jak dodaje, dopiero maszynista prowadzący pociąg powyżej 130 km/h musi odbyć szkolenie na symulatorze. – My nie prowadzimy składów z taką prędkością, ale zbliżając się do niej podjęliśmy decyzję, żeby nasi maszyniści przeszli takie szkolenie, jako fakultatywne z naszej strony. Niestety niektórzy odebrali to jako funkcję niezbędną – wyjaśnia nieporozumienie.
– 120 pociągów, które Koleje Małopolskie obsługują w obecnie obowiązującym rozkładzie jazdy, funkcjonuje tylko i wyłącznie dzięki wsparciu Przewozów Regionalnych. Prezes Krzysztof Mamiński, obok znanego wszystkim rezultatu negocjacji, pozostał przy wspieraniu KMŁ pracownikami i zapleczem Przewozów Regionalnych. Mowa m.in. o systemie sprzedaży, terminalach mobilnych, zapleczu technicznym np. w kwestii odfekalniania i wielu innych. Gdyby Przewozy Regionalne cofnęły taką formułę współpracy, żaden z pociągów Kolei Małopolskich mógłby nie wyjechać w trasę – podkreśla Andrzej Siemieński.
„Marszałek odreagowuje frustrację”
Oburzony sytuacją marszałek nie szczędził wczoraj na Twitterze przykrych słów Przewozom Regionalnym. Stwierdzenie: "Nie pozwolimy, żeby coś zepsuli. Patrzymy na ręce PolRegio” – było jednym z łagodniejszych, których użył. Jak taka publiczna dyskusja pomiędzy marszałkiem województwa a operatorem, którego on sam wynajął do prowadzenia przewozów wpłynie na zachęcenie pasażerów do korzystania z kolei? – Nie wiem. Jeżeli Pan Marszałek ma wątpliwości, może zadzwonić do mnie – ja mu powiem jak jest naprawdę – a nie odreagowywać na Twitterze frustrację z powodu pomyłki, do której nie chce się przyznać – odpowiada Mamiński.
– Jeżeli nie
dogadalibyśmy się co do zmian rozkładowych, to już dziś pasażerowie w Małopolsce nie mogliby korzystać z Kolei Małopolskich. One po prostu nie miały wystarczających zasobów, żeby realizować rozkład jazdy – zaznaczył prezes Przewozów Regionalnych. Przypomnijmy: porozumienie i stosowne umowy pomiędzy województwem małopolskim a Przewozami Regionalnymi i Kolejami Małopolskimi podpisano na dzień przed wejściem w życie nowego rozkładu jazdy. W jego wyniku Koleje Małopolskie straciły część swoich dotychczasowych tras. Więcej na ten temat
można przeczytać tutaj.