Województwo lubuskie informuje, że przed tygodniem spośród 19 pojazdów użyczonych Przewozom Regionalnym wyłączonych z eksploatacji było aż dziewięć. Przewozy Regionalne tłumaczą, że jedną z przyczyn tego stanu jest duża liczba zdarzeń losowych. Samorząd zwraca jednak uwagę, że większość niesprawnego taboru przechodzi przegląd lub oczekuje na planową naprawę, a te jako dające się przewidzieć nie powinny wpływać na realizację rozkładu jazdy, i zapowiada naliczanie kar umownych za odwołane kursy.
Sytuację taborową Przewozów Regionalnych w województwie lubuskim można ocenić jako złą. Jak opisywaliśmy już na naszych łamach,
brak sprawnych jednostek połączony z utrudnieniami w ruchu wynikającymi z modernizacji infrastruktury doprowadził niedawno do paraliżu ruchu na trasach obsługiwanych pojazdami spalinowymi. Trudności w organizacji komunikacji zastępczej skutkowały zostawieniem części podróżnych „na lodzie”, bo np. pomiędzy Krzyżem a Gorzowem Wielkopolskim kursowały trzy kilkuosobowe busy, zaś do Frankfurtu nad Odrą podróżnych zawiozły taksówki, a do niezbyt pojemnych samochodów nie zmieściła się część niedoszłych pasażerów.
Niemal co drugi pojazd użyczony przez województwo nie jeździO skali problemów taborowych świadczy liczba wyłączonych z ruchu jednostek spalinowych. – Województwo lubuskie udostępnia operatorowi, tj. spółce Przewozy Regionalne, 16 spalinowych pojazdów i trzy elektryczne zespoły trakcyjne. 3 czerwca tego roku wyłączonych z ruchu było dziewięć z nich – mówi Michał Iwanowski, rzecznik prasowy zarządu Województwa Lubuskiego. Dodaje, że przyczyną wyłączania z planowej eksploatacji była głównie konieczność wykonania planowych przeglądów poziomów od P1 do P3 i napraw bieżących. Jeden pojazd przechodzi przegląd P4 (zlecony przez UMWL).
– Przeglądy są jednak planowane z odpowiednim wyprzedzeniem i nie powiny być powodem odwoływania kursów. Za każdy odwołany kurs jest zatem naliczana kara umowna – podkreśla przedstawiciel samorządu. Dominik Lebda, rzecznik prasowy Przewozów Regionalnych, wskazuje jednak również na inne powody wyłączeń. – Prowadzimy naprawy pojazdów uszkodzonych w wyniku dużej liczby zdarzeń losowych takich jak np. kolizje i wypadki z pojazdami drogowymi i ze zwierzyną leśną, jak również naprawy w ramach gwarancji – mówi.
Otwarcie estakady ma ułatwić reakcję w razie następnego kryzysuZapewnia także, że PR dokładają wszelkich starań, by tabor oczekujący na naprawę przeszedł ją możliwie szybko. Za przykład idących w tym kierunku działań wskazuje on rozpisany niedawno przetarg obejmujący utrzymanie, w tym naprawy poziomu P2 i P3, jednostek serii SA105, SA108, SA133, SA134, SA137 i SA139. – Został on ogłoszony w celu zapewnienia kontynuacji do końca 2019 r. wykonywania stałej usługi w zakresie napraw i konserwacji taboru kolejowego, z której do tej pory na bieżąco korzysta Oddział Lubuski – stwierdza przedstawiciel PR.
Dominik Lebda podkreśla przy tym, że termin wykonania naprawy czy przeglądu nie zawsze jest w pełni zależny od dysponenta pojazdu. – Jest on uzależniony m.in. od działań po stronie ubezpieczyciela pojazdu, prac komisji powypadkowych czy dostępności poszczególnych komponentów i części zamiennych, np. zestawów kołowych – stwierdza. Dodaje przy tym, że w razie ponownego znaczącego zmniejszenia dostępności taboru będzie można łatwiej relokować inne pojazdy eksploatowane przez PR dzięki otwarciu estakady w Gorzowie Wielkopolskim. To właśnie przerwanie przejezdności jednego z głównych ciągów w regionie miało być przyczyną spiętrzenia się utrudnień dla podróżnych.
Nieplanowana komunikacja zastępcza nadal będzie organizowana ad hocPR nie zdecydują się natomiast na zwiększenie możliwości organizacji komunikacji zastępczej np. poprzez ogłoszenie przetargu na jej operatora (takie rozwiązanie mogłoby usprawnić reakcję na wydarzenia o charakterze nagłym). – Komunikacja zastępcza jest organizowana w ramach postępowań w przypadku planowych zamknięć torowych – tłumaczy Dominik Lebda.
Od naszych czytelników otrzymujemy sygnały, że trudną sytuację lubuskich PR potęgują problemy z zatrudnieniem personelu technicznego na stanowiskach maszynisty, ustawiacza, rewidenta i pracownika warsztatu w związku z czym licznie korzysta się z nadgodzin. Dojść miało też do zmian na stanowiskach kierowniczych. Dominik Lebda nie potwierdził tych informacji, ale i im nie zaprzeczył. – Nie komentujemy kwestii kadrowych – uciął.