Ministerstwo Infrastruktury, powołując się na przeszkody prawne, odmówiło Urzędowi Miasta Łodzi dofinansowania budowy przejścia pod torami w miejscu zlikwidowanego przejazdu. – Minister powinien był zapoznać się z przepisami, zanim przed wyborami złożył obietnicę dopłacenia do tej inwestycji – komentują radni rządzącej Łodzią koalicji. Samorządowcy zapowiadają jednak dalsze zabiegi o pozyskanie z budżetu państwa wsparcia na budowę przejścia.
– Problem zlikwidowanego przejazdu w ciągu ul. Widzewskiej jest zgłaszany przez mieszkańców na dyżurach od dawna – przypomina radna Koalicji Obywatelskiej Antonina Majchrzak. Skrzyżowanie zostało zamknięte w grudniu 2016 r., tuż przed otwarciem przebudowanego odcinka linii 17 Łódź Widzew – Łódź Fabryczna. Od tego czasu kilkakrotnie pojawiały się zapowiedzi wykonania pod torami przepustu – początkowo
miał on być dostępny dla samochodów osobowych, potem mówiono już tylko o
przejściu dla pieszych i rowerzystów. Urząd Miasta ogłosił
przetarg na budowę obiektu, jednak oferty wykonawców nie zmieściły się w kosztorysie. W efekcie tory nadal odcinają mieszkańców tzw. Grembachu od ważnych dla nich obiektów. Choć nie ma legalnej możliwości przejścia, mieszkańcy i tak przekraczają tu linię kolejową.
Ministerstwo: Prawo zabrania dofinansowania. A rok temu?
Radni rządzącej Łodzią koalicji przypomnieli o deklaracjach złożonych rok temu przez polityków PiS. W lipcu 2018 r., podczas kampanii przed wyborami samorządowymi, ówczesny kandydat PiS na prezydenta Łodzi (dziś wiceminister inwestycji i rozwoju) Waldemar Buda wraz z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem
obiecywali, że dzięki dofinansowaniu z budżetu centralnego przejście zostanie wybudowane, a w przyszłości będzie przywrócony także przejazd dla samochodów. Tymczasem w rok później Urząd Miasta w odpowiedzi na złożony wniosek o fundusze otrzymał z ministerstwa pismo, w którym możliwość współfinansowania koniecznych prac wykluczono ze względu na obowiązujący stan prawny.
Według radnego SLD Macieja Rakowskiego skierowane do Urzędu Miasta pismo zawiera stwierdzenie, że resort może dofinansowywać takie inwestycje tylko na drogach zarządzanych przez GDDKiA, podczas gdy Widzewska jest ulicą o znaczeniu tylko lokalnym. – Zanim minister infrastruktury pofatygował się do Łodzi, by wypowiedzieć się na temat – bądź co bądź – niezbyt strategicznego w skali państwa przejścia przez tory, powinien był rozważyć, czy obietnice, które składa, są możliwe do spełnienia – punktuje Rakowski.
A może przejście naziemne ze szlabanem?
– Warto przypomnieć słowa ówczesnego kandydata i ministra, którzy stwierdzili, że nie rozumieją takiego zwrotu, jak „nie da się”. Mówili, że nie chodzi o kampanię wyborczą, i że oczekują na chęć współpracy ze strony samorządu. Tymczasem gdy ten ostatni wysłał pismo z prośbą o współpracę, otrzymał odpowiedź odmowną. To dowód, że obietnice obecnego rządu są puste – dodaje wiceprzewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Damian Raczkowski. Polityk zapowiada kontynuację starań o pomoc finansową ze strony państwa. – Wystosujemy jako radni kolejne pismo do ministerstwa. Zachęcamy naszych kolegów z PiS, by się do niego przyłączyli – deklaruje.
Radny Rakowski proponuje inne rozwiązanie. – Wiadomo, że przejazd dla samochodów nie powstanie, ale problemem do rozwiązania jest ruch pieszych i rowerzystów. Być może możliwe będzie wykonanie przejścia w poziomie torów, zabezpieczanego zaporami, uruchamianymi przy zbliżaniu się pociągu. Jak wiadomo, każde przejście podziemne jest i tak omijane przez wielu pieszych – argumentuje. Podobne rozwiązanie funkcjonuje w mieście przy nieodległej ul. Sobolowej, jednak ruch pociągów na linii 540, której tory przecinają ulicę, jest o wiele mniejszy. Radny nie wyklucza też wykonania przejazdu za ok. 50 mln zł ze środków miasta w ramach rozliczeń z PKP PLK za budowę przystanku Łódź Centrum w łódzkim tunelu średnicowym.