Jak donosi "Puls Biznesu", wicepremier Mateusz Morawiecki zaangażował się w budowę koalicji banków, PZU i PFR, która ma pomóc Pesie wyjść z trudnej sytuacji. Producentowi nie brakuje kontraktów, ale potrzebuje gotówki do ich realizacji.
Problemy Pesy wynikają m. in. z kar umownych, nałożonych przez zamawiających za opóźnienia w realizacji kontraktów w końcówce poprzedniej perspektywy unijnej. Przychody producenta wzrosły wówczas prawie trzykrotnie, a nowe zamówienia oznaczały możliwość opracowania nowych typó pojazdów i zdobycie doświadczenia - choćby w dalekobieżnych ezt (Dart), wagonach piętrowych (Sundeck), czy najdłuższych w kraju tramwajach niskopodłogowych (Krakowiak).
Duża liczba zamówień oznaczała jednak duże ryzyko dla Pesy - które ostatecznie się zmaterializowało. Problemy z dostawami energii czy podzespołów, sankcje na rynku rosyjskim a wreszcie - konieczność dopracowania projektów spowodowały opóźnienia w dostawach. Klienci Pesy naliczyli producentowi kary umowne, które nadwyrężyły jego rezerwy. Producent pilnie potrzebuje gotówki, by realizować pozyskane już kolejne zamówienia.
Konsorcjum banków pod przywództwem PKO BP
„PB” dowiedział się, że PKO BP oraz Pekao, mimo że zarządzają nimi przeciwstawne frakcje PiS, porozumiały się w sprawie dofinansowania bydgoskiej spółki. Dołączyć do nich może Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). Kontrolowane przez skarb państwa instytucje starają się namówić do wejścia w projekt także banki prywatne, by uniknąć posądzeń o niedozwoloną pomoc publiczną. Z informacji gazety wynika, że w kręgu negocjatorów są BZ WBK, Raiffeisen oraz mBank. Liderem konsorcjum jest PKO BP.
Elementem porozumienia może być zawarcie umowy na kształt stand still, w której podmioty finansujące Pesę powstrzymają się od wnioskowania o jej upadłość oraz zagwarantują finansowanie dłużne, na przykład kredyt, który pomoże Pesie płynnie realizować zamówienia oraz przygotować się do wejścia inwestora. Wsparcie miałoby wynieść do kilkuset milionów złotych.
Producent nie ukrywa, że finansowanie jest mu potrzebne - Przypomnę, że Pesa od dawna informowała, że prowadzi działania zmierzające do pozyskania inwestora branżowego lub finansowego. Firma ma bardzo dużo zamówień, nie tylko polskich, ale także zagraniczne, trwa m.in. produkcja pojazdów dla Deutsche Bahn. Dodatkowe finanse potrzebne są właśnie na realizację tych kontraktów i dalszy rozwój Pesy - mówi "Rynkowi Kolejowemu" dyrektor komunikacji Pesy Maciej Grześkowiak.
Wśród potencjalnych inwestorów wymieniany jest Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) czy Polski Fundusz Rozwoju (PFR). Rozmowy z EBOR nie posuwają się jednak do przodu i obecnie bliżej jest do zaangażowania PFR. Udziałowcy Pesy mają też jednak inne opcje, bo zainteresowanie międzynarodowych firm udziałami bydgoskiego producenta od lat nie maleje. Instytucje finansowe, udzielając wsparcia, chcą mieć kontrolę nad przebiegiem restrukturyzacji firmy, na co potrzeba zgody jej właścicieli.
Potrzebne również gwarancje
Zdaniem "PB", do poprawy sytuacji finansowej Pesy niezbędne jest także pozyskanie gwarancji ubezpieczeniowych dla nowych kontraktów, na przykład z PZU. Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, we wrześniu napisał w liście do premier Beaty Szydło, że PZU negatywnie ocenia wiarygodność finansową Pesy i od maja „zablokowało możliwość korzystania z dotychczasowej linii gwarancyjnej”. Miało to być jedną z przyczyn rezygnacji z przedłużenia ważności
wadium w kontrakcie dla Krakowa.
Gazeta zaznacza, że ewentualna upadłośc Pesy mogłaby spowodować zawirowania w komunikacji miejskiej i kolejowej. Znaczna część krajowego taboru pochodzi bowiem z Pesy. W razie jego awarii czy konieczności przeprowadzania prac serwisowych przewoźnicy musieliby bezpośrednio współpracować z dostawcami urządzeń i systemów. Nie mają takiej bazy kontaktowej ani specjalistów, więc czasem konieczność usunięcia nawet drobnych usterek mogłaby zakłócić proces eksploatacji pojazdów, a nawet spowodować paraliż komunikacyjny w kraju.
Zaangażowanie Morawieckiego
Dlatego w rozwiązanie problemów Pesy angażuje się osobiście wicepremier Mateusz Morawiecki, który zdaniem "PB" ma być inicjatorem szerokiego porozumienia banków w kwestii ratowania bydgoskich zakładów. Polscy producenci taboru, w tym Pesa mają być bowiem lokomotywami "Luxtorpedy 2.0" i częścią większego procesu reindustrializacji kraju. W rozmowie z "Rynkiem Kolejowym" potwierdza to bydgoski poseł PiS Piotr Król, również zaangażowany w pomoc producentowi.
- Cieszy mnie zaangażowanie Pana wicepremiera w tworzenie planu naprawczego bo Pesa jest firmą, którą warto wesprzeć ze względu na jej znaczenie dla gospodarki regionu i całego kraju. Produkcja pociągów w Pesie oznacza nie tylko miejsca pracy w Bydgoszczy, ale u 1,8 tysiąca polskich poddostawców, którzy zatrudniają kilkadziesiąt tysięcy osób - przypomina poseł Król.
Plan zakłada, że linia kredytowa konsorcjum banków pozwoli Pesie złapać oddech i realizować kontrakty. Jednocześnie zostałby przeprowadzony proces due dilligence przed zaangażowaniem Polskiego Funduszu Rozwoju. Następnie PFR wsparłby restrukturyzację firmy.