Programy rozwoju kolejnictwa powinny wspierać nie tylko producentów pojazdów czy elementów nawierzchni, ale także urządzeń SRK – stwierdził prezes zarządu Zakładów Automatyki Kombud S.A. podczas dyskusji na temat rządowego programu rozwojowego „Luxtorpeda 2.0”. Jak ocenił, przy odpowiednim wykorzystaniu funduszy unijnych z obecnej perspektywy budżetowej polskie firmy z branży transportowej mogą powtórzyć sukces hiszpańskich.
Działania ze strony władz państwowych, jakich w ocenie Frąka potrzebuje branża kolejowa, to przede wszystkim informowanie z wyprzedzeniem o skali środków dostępnych w kolejnych latach. – Kiedy kraj dopiero zaczynał korzystać z funduszy europejskich, hiszpański minister odpowiedzialny za kolej zorganizował zebranie przedstawicieli firm wykonawczych, uprzedził o skali pieniędzy do przerobienia w konkretnym okresie i zadeklarował wsparcie w ich konstruktywnym wydawaniu. Dzięki temu po zakończeniu unijnej perspektywy budżetowej firmy hiszpańskie rozjechały się za zleceniami po całym świecie i zarabiają pieniądze, na czym korzysta także budżet ich kraju. Trzeba uwierzyć w przemysł, dać mu szansę skorzystania z każdej okazji – przekonywał prezes Kombudu.
Od konsumpcji do eksportu
Szansę na zostanie potentatami w branży mają jego zdaniem także polskie przedsiębiorstwa. – Mamy sprawne firmy, produkujące zarówno tabor, jak i nawierzchnię oraz inne elementy potrzebne kolei, często na poziomie światowym. Polski przemysł zaistnieje silniej w Polsce i za granicą, jeśli przejdziemy od konsumpcji technologii innowacyjnych do ich eksportu, tak jak uczyniono to na przykład w Korei Południowej – stwierdził Frąk. Nie oznacza to zamykania się na współpracę z zagranicą. – Inni długo uczyli się innowacyjności, wiedzą od nas więcej w niektórych obszarach. Partnerstwo innowacyjne z zagranicą, będące jednym z narzędzi programu, powinno być wykorzystywane do rozwijania polskiego przemysłu – powiedział.
Temat ten rozwinął inny uczestnik panelu, przedstawiciel Siemensa i były prezes spółek z Grupy PKP Krzysztof Celiński. – Powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie o sposób udziału w wojnie technologicznej. Ten, kto przoduje w nowych technologiach, bierze największe marże i ma wpływ na kształt przepisów, a więc reguł gry, które obowiązują także pozostałych producentów – stwierdził.
Więcej partnerstwa innowacyjnego
– Nie słyszałem o wykorzystaniu partnerstwa innowacyjnego poza współpracą Pesy i PKP IC przy projekcie lokomotywy dwutrakcyjnej. Trzeba szerzej wykorzystywać to narzędzie do wprowadzania nowych technologii. Możliwość niepowodzenia takich projektów, a także odstąpienia od nich, jest wpisana w koszty i przewidziana przez prawo, nie ma więc z tej strony ryzyka dla uczestników – kontynuował Celiński. Tymczasem, w jego ocenie, wielu zamawiających nie jest dziś otwartych na innowacje: specyfikacje warunków zamówienia są często efektem chęci uniknięcia ryzyka. – Przejawem tego jest na przykład żądanie już na etapie przetargu świadectwa dopuszczenia danego rozwiązania przez Urząd Transportu Kolejowego. W ten sposób nie tylko nie zamówimy niczego nowego, ale zamrażamy na co najmniej 10 lat rozwiązania, które staną się po tym okresie przestarzałe – powiedział.
W ocenie prezesa Kombudu całościowe myślenie o modernizacji kolei nie może pomijać roli infrastruktury i urządzeń sterowania ruchem. – Kolej to przecież nie tylko pojazdy, choć to przez ich pryzmat cały system jest postrzegany przez pasażerów – zaznaczył. To właśnie urządzenia, o których mowa, nie tylko czynią ruch pociągów bezpiecznym, ale niejednokrotnie pozwalają też na podniesienie jego prędkości. – Dlatego program powinien obejmować całość systemu: jeśli potraktować go wybiórczo, będzie kulawy – zaznaczył.