Po 2022 roku środków z Unii Europejskiej może być już zdecydowanie mniej. Nie wiadomo wciąż także, jaka przyszłość czeka fundusz spójności. Czego zatem należy się spodziewać po 2022 roku w przypadku unijnego wsparcia w zakupach taboru i o jakich instrumentach finansowych trzeba myśleć już teraz, żeby nie zatrzymywać programu taborowego? Dyskutowano o tym na czwartym Europejskim Forum Taborowym.
– Problem z przyszłością jest taki, że ciężko przewidzieć co będzie dalej – mówi Przemysław Gorgol, p.o. dyrektor w Centrum Unijnych Projektów Transportowych. Informuje on, że zaczęły się dopiero pierwsze dyskusje na temat nowego kształtu budżetu unijnego. Do tej pory samorządy bardzo często przy pomocy Programów Operacyjnych dedykowanych województwom kupowały nowy tabor do obsługi połączeń regionalnych. – Jakie mechanizmy przeważą w przyszłości to jest za wcześnie, żeby powiedzieć. Możemy sobie jednak szczerze powiedzieć, że pieniędzy będzie mniej, ale to skutek naszego rozwoju. Kraj rozwija się bardzo dobrze i zaczyna przekraczać już średnie wskaźniki PKB. Przykładem jest tutaj Mazowsze, które jest już teraz limitowane w przyznawanych środkach – mówi Gorgol.
Pieniędzy z Unii Europejskiej będzie mniej, jednak potrzeby związane z infrastrukturą i taborem ciągle są i ciężko określić horyzont, kiedy mogłyby one zostać zaspokojone. – Powinien więc być to jeden z priorytetów – podkreśla Gorgol. Zaznacza, że trzeba przygotować się na zmianę formuły funkcjonowania instrumentów finansowych, co, jak przyznał, widoczne jest też powoli w tej perspektywie. – Widzimy to w projektach CEF-u. Został ostatnio ogłoszony konkurs na mieszane instrumenty finansowe z grantami. Być może to jest ten kierunek, który zaistnieje. Jako kraj musimy się do tego przygotować – wyjaśnia.
Europa Zachodnia ma już to przećwiczoneGłos w dyskusji zabrał także Bombardier, producent m.in. taboru kolejowego, który uspokaja, że podobne obawy przed zatrzymaniem procesu odnowy taboru miała Europa Zachodnia, kiedy kilkanaście lat temu kończyły się środki na inwestycje w tabor, gdy operatorzy korzystali ze środków wsparcia. – Jak się okazało, nie było wstrząsu. Mam nadzieję, że podobna sytuacja będzie miała miejsce i u nas – podkreśla Janusz Kućmin, generalny przedstawiciel Bombardier Transportation.
– Powód był prosty, przy zdecydowanych decyzjach poprawy transportu, zwłaszcza aglomeracyjnego, nie da się tego procesu zatrzymać. Problemy ze smogiem były także obecne nie tak dawno w Europie Zachodniej. Społeczeństwa zrozumiały, że trzeba inwestować, w związku z tym powstały mechanizmy umożliwiające finansowanie dużych projektów zakupu nowego taboru. Cały czas uczestniczymy w tych wielkich projektach przetargowych – informuje.
Dodaje, że narodowi przewoźnicy, przy rosnących przewozach i rosnącej liczbie pasażerów, mają wsparcie rządów. – Dlatego, że nie da się zatrzymać tego procesu. Jest zatem przyzwolenie, żeby operatorzy mieli dostęp do środków na tego typu przewozy – mówi Kućmin.
Na pomoc prywatny kapitałSpokojny o programy zakupu taboru w Polsce jest także Newag. – O możliwościach finansowych przewoźników decyduje sytuacja na rynku – mówi z kolei Józef Michalik, wiceprezes zarządu Newagu. Wskazał on na potencjał Pendolino, którego uruchomienie pokazało, że są klienci, którzy mogą zapłacić więcej. – Przyrost pasażerów powoduje, że przewoźnika będzie też stać na kolejne inwestycje. Po 2023 roku zdolności finansowe kolei będą większe z uwagi na dokończenie istotnych modernizacji. Dlatego kolej powinna myśleć o budowie KDP i stworzeniu konkurencji do nowoczesnej infrastruktury drogowej. Myślę także, że po 2023 roku wrócą instytucje finansowe PPP, które mogą wspomagać finansowanie rozwoju i zakupów taboru – podkreśla Michalik.
Potencjał w prywatnym kapitale w przyszłości widzi również Marcin Krakowiak, szef i partner w Praktyce Infrastruktury i Energetyki Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. – Patrząc na projekty Ministerstwa Rozwoju w zakresie partnerstwa prywatno-publicznego, to jesteśmy tak naprawdę o krok przed projektami kolejowymi, bo już pojawiły się projekty dot. transportu autobusowego. To oznacza, że mamy tylko krok, żeby mówić o realnych projektach PPP w branży kolejowej. To szansa, żeby prywatne pieniądze zastąpiły unijne pieniądze – podkreśla Krakowiak.
PKP Intercity analizujeDo odpowiedzi wywołane zostało także PKP Intercity, którego ostatnie
wyniki przewozowe napawają optymizmem. Czy zatem przewoźnik widzi we wzroście przewozów perspektywy dające szanse na dalsze inwestycje? – Oczywiście, już podpisujemy umowy i rozpisujemy przetargi. Myślimy o długoetapowych i seryjnych zamówieniach. Obecnie analizujemy, i mamy w planach, zwiększenie zakupów nowego taboru w długich seriach po 2023 roku, żeby zabezpieczały standard i utrzymanie – wyjaśnia Jarosław Oniszczuk, członek zarządu PKP Intercity.