Dlaczego „bomba” zatrzymała pociągi Warszawa – Poznań?

Przed godziną 19 – 28 czerwca – Komenda Powiatowa Policji w Mogilnie została poinformowana o prawdopodobnym podłożeniu ładunku wybuchowego w pociągu relacji Warszawa – Berlin. Informacja o tym fakcie została również wysłana mailem do łódzkiego oddziału PKP Intercity. Dzisiaj już wiemy, że bomby nie było. Jednak tego dnia konieczne było wszczęcie procedury bezpieczeństwa dotyczącej działań w takich sytuacjach, która miała zapobiec ewentualnej katastrofie.

Zatrzymanie na najbliższej stacji

– Natychmiast po otrzymaniu informacji o możliwym zagrożeniu podjęto decyzję o zatrzymaniu pociągu, wezwaniu odpowiednich służb, w tym przede wszystkim policji, i ewakuacji pasażerów oraz obsługi – wyjaśnia Marta Ziemska, rzecznik prasowy PKP Intercity. Na miejsce dotarły 4 zastępy straży pożarnej, policja oraz specjalistyczna jednostka pirotechniczna z psem tropiącym, która sprawdzała skład.

Pociąg relacji Warszawa – Berlin został zatrzymany na bocznym torze najbliższej stacji. W tym przypadku było to Mogilno. – W pierwszej fazie przeprowadzono pasażerów pod asystą drużyny konduktorskiej za budynek dworca, który stanowił naturalną barierę, natomiast po przyjeździe policji – na boisko pobliskiej szkoły, a następnie do budynku Zespołu Szkół w Mogilnie, w którym mogli zatrzymać się do czasu zakończenia działań. Sprawdzaniem składu zajęła się policja – tłumaczy Ziemska.

Jak informowały służby, z pociągu i pobliskich domów znajdujących się w okolicach stacji ewakuowano około 600 osób. Jak wyjaśnia biuro prasowe, w tym czasie Centrum Wsparcia Klienta zadbało o dostarczenie przekąsek oraz napojów wszystkim pasażerom – zarówno zatrzymanego pociągu w Mogilnie, jak też pozostałym pasażerom w pociągach opóźnionych z powodu alarmu w Mogilnie. Około 50 pasażerów, którzy mieli ze sobą tylko bagaże podręczne, mogło pojechać do Poznania podstawionym autobusem.

Polskie Linie Kolejowe w gotowości

Zarządca infrastruktury deklaruje, że również w tym czasie ściśle współpracował z przewoźnikami i służbami, aby zapewnić pasażerom bezpieczeństwo. – Byliśmy gotowi wznowić ruch pociągów natychmiast po zakończeniu akcji przez służby. O sytuacji na bieżąco byli informowani pasażerowie na stacjach i przystankach – mówi Karol Jakubowski z biura prasowego PKP PLK.

– W sytuacji, gdy zagrożone może być bezpieczeństwo pasażerów, przewoźnicy i zarządca infrastruktury ściśle współpracują z policją. Równocześnie przygotowywana jest taka organizacja ruchu, która po zakończeniu działań policji, pozwala maksymalnie ograniczać utrudnienia dla pasażerów – podaje Jakubowski.

Jak się okazuje, PKP Intercity rozważało kwestię uruchomienia komunikacji zastępczej. – Jednak przewoźnicy autokarowi odmawiali, ze względu na trwający wakacyjny szczyt przewozowy, podczas którego nie posiadają odpowiednich zasobów ludzkich i sprzętowych – podkreśla spółka. To spowodowało, że setki pasażerów musiały czekać do zakończenia akcji policji, która trwała do późnych godzin nocnych. Ruch wznowiono dopiero przed pierwszą w nocy.

W związku z utrudnieniami część pociągów notowała olbrzymie opóźnienia. Poza wspomnianym EIC z Warszawy do Berlina, który miał ok. 500 minut opóźnienia, niewiele mniej miały pociągi IC Mieszko z Trójmiasta do Wrocławia, EIC Chrobry z Warszawy do Szczecina przez Poznań, EIC Lech z Warszawy do Poznania, TLK Drwęca z Olsztyna do Poznania, IC Bałtyk z Trójmiasta do Poznania i TLK Warta z Warszawy do Zielonej Góry.