Wielokilometrowe objazdy jakie czekają na przewoźników, zwłaszcza towarowych, podczas planowanych na najbliższe lata inwestycji, to sprawa, która rodziła do niedawna wiele konfliktów. PKP PLK obiecywało, że tym razem będzie lepiej. Jednak do ostatniego dnia przed wprowadzeniem nowego rozkładu jazdy 11 grudnia, nikt nie wiedział, jak pójście na rękę przewoźnikom przez PKP PLK będzie wyglądać. Aż do grudnia.
W jednym
z niedawnych tekstów odnośnie deklaracji PKP PLK o ulżeniu przewoźnikom podczas intensyfikacji robót infrastrukturalnych, Michał Litwin ze Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych wyrażał swą niepewność, kiedy nowe zasady wejdą w życie. Jak podkreślał, zmienione zasady naliczania opłat, według zapowiedzi kolejarzy, miały wejść wraz z początkiem nowego rozkładu jazdy 2016/2017. – Wciąż czekamy na szczegółowy opis tych zmian, gdyż – jak się często okazuje – diabeł tkwi w szczegółach. Pojawia się więc pytanie – czy rzeczywiście nowy system będzie wdrożony wraz z początkiem rocznej korekty rozkładu jazdy – pytał retorycznie Litwin.
Objazd, znaczy duży koszt
Sprawa była o tyle istotna, że planowany remont np.
linii nr 7 między podwarszawskim Otwockiem a Lublinem poważnie utrudni funkcjonowanie przewozów towarowych węgla z kopalni Bogdanka do elektrowni Enea w Kozienicach. Mowa tutaj o tak ważnym odcinku jak pomiędzy miejscowością Pilawy przez Dęblin do Lublina. Z kopalni dziennie wyjeżdża po 10 składów z węglem, a tymczasem od czerwca 2017 r. kolejarze planują całkowicie zamknąć ruch na tym odcinku na 18 miesięcy. Wszystko wskazuje na to, że zamiast ok. 128 km, składy będą musiały pokonać ponad trzykrotnie więcej, bo zaproponowany przez PKP PLK nowy szlak ma aż 406 km, czyli z objazdem przez Stalową Wolę, Sandomierz i Radom.
Do tej pory było tak, że w sytuacji, gdy trasa, po której przewoźnik chce przejechać, nie jest dostępna z powodu nocnych zamknięć, prac remontowych lub wyczerpanej przepustowości, to zarządca infrastruktury proponuje przejazd trasą alternatywną. Często jest ona o wiele dłuższa. Niestety, wraz z objazdem rosły też koszty przewoźników, bo PKP PLK naliczała opłaty za każdy przejechany kilometr. Stąd wieloletnie protesty przewoźników, żeby zarządca infrastruktury zaprzestał takiej polityki naliczania opłat.
– Chodzi o to, byśmy nie musieli płacić więcej za usługę gorszej jakości, bo taką bez wątpienia jest jazda po długim objeździe. Chcemy ponosić opłaty korespondujące z jakością, którą otrzymujemy i przekazujemy naszym klientom jako usługę transportową – mówi Michał Litwin.
Zmiany już obowiązują
O tym, że PKP PLK ulżą przewoźnikom na czas modernizacji infrastruktury
potwierdził już prezes spółki – Ireneusz Merchel. – Będziemy pobierać opłaty za tę trasę, po której by przewoźnicy jeździli. Czyli, jeżeli teraz przewoźnik jechał odcinek 160 km, a mamy założenia, że będzie jechał dłużej objazdem, to będziemy pobierać opłatę za 160 km – poinformował.
Z Kolei Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP PLK, uściślił, kiedy nowe naliczanie stawek wejdzie w życie. Jak wyjaśnia, opracowano już procedurę rozliczeń opłat za przejazdy pociągów towarowych realizowane drogami okrężnymi w związku z prowadzonymi inwestycjami na sieci PLK. – Do stosowania od rozkładu jazdy pociągów 2016/2017 – podkreśla.
Wyjaśnia przy tym, że procedurą będą objęte przejazdy pociągów towarowych realizowane drogami okrężnymi tylko w ramach indywidualnego rozkładu jazdy w związku z prowadzonymi robotami inwestycyjnymi w lokalizacjach związanych z realizacją projektów ujętych w Krajowym Programie Kolejowym do 2023 roku. – Na wniosek przewoźnika, opłata podstawowa za minimalny dostęp do infrastruktury kolejowej za przejazd zostanie naliczona wg trasy modelowej – informuje Siemieniec. – Czyli możliwej do realizacji przez przewoźnika w przypadku, kiedy nie byłoby zamknięć torowych, zamiast wg zrealizowanej, zmienionej trasy – dodaje.